Quantcast
Channel: hyperreal.info - fanfiction

Po spotkaniu


mączka

ACC

Reklama Listy [u]zywki

"Ostatnie zakręty przed"

o starym chińskim marynarzu

Jeszcze jesienniejsza opowieść

Stało się...


Nopex dla wszystkich

Nigdy nie lekceważ koników polnych

Skończyła mi się amfetamina (blues)

Jesienna opowieść

cztery królewny

Komentarz do Kwasowych Kobiet

Psychodeliki w słownikach i encyklopediach


Marihuana uzależnia, wierzysz w inne mity?

polsza bliżej europy

Ja naprawdę żyję, u diabła // I truly am alive, donnerwetter // Menja ne ubili, tolko posliuchilisi po zebram, wot zizni takaja

$
0
0
Kto jest trzeźwy, naciska trzy razy klawisz Page DOWN. If you are not sure or sober, press Page DOWN exactly two times. Zacznij od gwiazdek. Begin when you See the Stars, Dave. Ta wiadomość jest w jakimś dzikim dialekcie angielskiego i po polsku. Tak powiadają wikingowie. To podobno całkiem zabawny bełkot i opowiada co się z nami dzieje i działo jak nas z Wami nie było. Typowe, co? This message is in some broken jibberish that tries VERY hard to look like English and in Polish with some French, German and Russian plus Chineese Mandarin. Russian is camouflaged. See if you can spot the chineese mandarin within other kind of resine. LOST IN TRANSLATION ARE MULTIPLE QUOTES FROM FAMOUS WORKS OF ART, MISATTRIBUTED AT RANDOM WHEN LOST IN TRANSLATION FROM FIVE DIMENSIONAL TIME-SPACE. Czy ktoś potraaaaaaafi wyobrazić sobie pięciowymiarowy czasownik? To taka część mowy, którą trzeba zgrokować, by ujrzeć przed oczami duszy (której nikt nie potrafi zdefiniować oprócz nas i gości, którzy napisali kod generujący kod generujący kod generujący kod generujący pewne fragmenty wszystkich współczesnych procesorów i nie chodzi o matematyków, bo ci są z definicji niepraktyczni). Below you have some English and some Polish paragraphs that pretend to make sense, but are indeed just impure ascii art (Yes, Unicode ascii art. We are artists, not purists. I hateeee HTML. Never read the stuff. ). [Better looking, but still seems to me it's not the best punctuation one can offering. Correct if I am wrong. After you read { this }! As you can notice, I don't mind free translation at all and have no mind on the right sight of the line and do not care which side of the line you are, so...If you understand and or comprehend symbolic schizophrenic messages in both languages you need not apply. Very funny. Mark Twine. Yes he was. So f*@ what?!] Dwa pierwsze akapity to nie bełkot. Reszta jest zabawna i na temat Nas, czyli Adama, Agnieszki Gasiorowski FNORD, Mirandy McKennitt i jej Johna oraz Andrei. Na marginesie - ten kraj, w którym jest dużo rudych włosem lub duchem tak naprawdę nie istnieje - Agnieszka wymyśliła go, gdy John wymyślił ją by zwalić na nią wymyślenie Adama, którego wyciągnęła z kapelusza ("GRZYBA." - o tutaj z lewej jest znany cytat z polskiego tłumaczenia pewnej świętej księgi.) Miranda McKennitt. Andrea McKennitt i Loreena McKennitt nie mają z tym nic wspólnego. Za to są śliczne i bosko śpiewają, przy czym jedna z nich śpiewa bosko BARDZIEJ i jest certyfikowanym awatarem Bogini, jakem agquarx. A imię jej Loreena. Kupujcie wszystko tym imieniem sygnowane. Plakat i koszulkę też sobie kupcie w ramach solidarności (takiej niepolskiej, ale zrozumiałej dla każdego. W przeciwieństwie wprost do tej drugiej. Solidarności. I kobiety. I wprost przeciwnie. A contre-courant. Donnerwetter is is Curiouser of secret Life of bees. Bullshit. You know. I never learn. She does...). Uwaga, to jest pojedynek na miny. Niezwykle zabawne. Przed przeczytaniem wypić 100mg etanolu lub innej trucizny tego typu metafizycznego. Zamknąć oczy na 180 sekund. Wyobrazić sobie pięciowymiarowy czas. Koniecznie sztachnąć się czymś za każdym razem jak Adam zmusi mnie do wspomnienia czegoś duchowego bez duszy oraz wolnej woli, w które to zjawiska (i świadomość) nie wierzył od urodzenia i im więcej wie, tym bardziej nie da mu się tego wybić z głowy. Niewierzenia. Typowe, co? (tak, to anglicyzm.). W razie wspomnienia czegoś o marginesie, należy wyobrazić sobie marines. Uwaga, to jest pojedynek na miny. Łydka, 30 tonowy odważnik ze stopu tytanu i irydu oraz wrocławska prokuratura sponsorują literki, a Adam poprawia interpunkcję. Z ostatniej chwili: ^d na #hyperreal w IRCNet.PL poszukuje handlarza śmiercią. Nie my! Agnieszka przekonała nas, że nie ma nic w tej, która jest tym, co jest, oprócz żywych istot (tak, Twój zegarek to żywa istota. Nadaj jej imię. Nie pożałujesz!). A ^d nie przekonała. I do ^d z tymi śmierci handlarzami. ^d i niebywała portugalska inkwizycja szuka martwych fragmentów Miss Wszechświat nadal! The miss Universe who is not named ŁUCJA. I am Luka. .A. teraz coś z zawszeteraz... { { A.A } } * * * * * Kontynuując wątek z mojej z Agnieszką sygnaturki głównej - Gdzieś pośrodku sieci odnajdziemy // Serce co bije w cetrum miasta // Co uczynimy jeśli milczy siłą woli? // Więcej grogu! Więcej grogu! // Podwędzone z utworu "Big Space" Suzanne Vega z płyty "Days of Open Hand" bez pozwolenia i na dodatek bardzo niedokładnie skopiowane i przetłumoczone. I tak lepiej niż polskie tłumaczenie wierszy Suzanne dostępne na VEGA.NET. Ja chyba w samej rzeczy potrafię tłumaczyć wiersze. NIEZWYKLE INTERESUJĄCE. To continue a thread contained within life-within of our main family-safe email signature // Close to the middle of the network. // We're looking for a center. // What if it turns out to be hollow? // We could be what is broken... // Stolen from "Big Space" by"Suzanne Vega" from album "Days of Open Hand" without permission and not in a right mind nor intensive care. ...dla wyjaśnienia co autorka miała na języczku - dowcip z taaaaką brodą: ...this is so you will know what I wrote in the Polish translation of the following VERY old neverending jest (Tak, "jest". To jest ten właśnie żarT. Nadal rośnie. Podobno to wynik inflacji. Wersów. Unii. Poetka ma na imię ŁUCJA czyli ja i tamta druga piątka. Pięciowymiarowy czas i pięciowymiarowa przestrzeń, pamiętacie? Jak dwa lustra lub dłonie. Oklask!). That before { this } is mentioning things like five dimensional time and five dimensional space that are reflecting onto each other. No need to argue nor apply. To przed tym zdaniem to nie jest próba. Ja naprawdę Cię rozśmieszam, Czytelniku. I KNOW I DO. I DENY YOU THE RIGHT NOT TO LISTEN. To jest prawa strona akapitu, a teraz... : Marynarze, zawsze latem chodzicie półgoło i pijani? Soldier, you always do the sailing naked and stoned? Patrz laluniu, chcesz spróbować? Rozpala piekielnie! Damn it, lass, grok the fullness yourself and see if it matters! Marynarze, nie za dużo pijecie tego świństwa? Ja tam wolę 2c-i... I don't think it does you good, Soldier. I prefer phenetyloamines. Co pani szanowna, to rozgrzewa i zabija zarazki gruźlicy... What?! Ph...eromones? They say that stuff makes ladies hot and ready! Hic! A co będziecie robić jak się lato skończy i zima ssskuje obszary Morza? What whatever. How goin' to live through The Winter Seazone? Więcej grogu! Będziemy pić więcej grogu! More of the stuff, lass! More of the stuff! We would like to inform you that all of the dramatis personae that seem to publish jabber from addresses noted in the Polish translation below are healthy, well...deep one and in her. Will (and Nancy (in Polish, Agnieszka is a name that corresponds onto English "Nancy") respond to any email correspondence that is worth responding (I mean, that still, though outdated ---- is interested in it for the sake of persona whom written the think). Big thank you space to arcane black magic adepts who wrote first C compiler (of Mac OS X 10.4), wytch compiled all of that neural network spell casters we use - we love PERL REGEX flavour , but don't use PERL for we simply KNOW Tcl/Tk one has much more muchness in it and is is VERY more. I will begin with messages marked by fnord detector and then follow through with random picks out of the rest of it of current paragraph (Miranda and Adam for some reason love AppleScript. Be very afraid. And some muchness.). [Some One - is that on your left (of this sentence) correct considering English punctuation rules considering hacker jargon and some more of the VERY FAIRE?]. I ate too much mushrooms again and in the now you are witnessing me gathering mushrooms to make some more baby zombie jesus mush. Room 5 in the local insane asylum is a-waiting. Cthulhu ftagn VERY muchness and see what happens hwhen (this message does not contain ANY spelling mistakes, but might be unreadable (the other word refused to cooperate, too bad, it looks so much more (not VERY? John, who cannot wait for comments of international readership on how uneducated, low class and bad stylist Miranda\Agnieszka is. Adam would like to mention she's crazy/beautiful and has a gift of teleempathy. Zawsze o tym wspominam, by szerzyć to słowo z dwoma - tak ma być, amen i takie tam. Teleempathy.))). Oświadczamy, że Miranda McKennitt, Agnieszka i Adam Gasiorowski oraz inne osoby nadające z adresów "agquarx@venus.ci.uw.edu.pl","agquarx@plearn.edu.pl", "agquarx@mac.com", "agquarx@hyperreal.info"żyją we wnętrzu ---- na listy odpowiemy jak się do nich dokopiemy, co nastąpi za około trzy tygodnie (podziękowania dla ekipy, która napisała nasze programy do statystyk czyli dla nas i czarnych magów, którzy napisali kompilator C, a szczególnie takiego jednego, co wymyślił PERL, bo uwielbiamy wyrażenia regularne, ale nigdy nie piszemy nic w PERL, bo wiemy, że Tcl/Tk jest BARDZIEJ). Zaczniemy od fnordów i losowo wybranych interesujących pozycji ---- już i tak wszystko jest nieaktualne, więc nie ma takiego pośpiechu. Powód? Zjedliśmy za dużo grzybków i wylądowaliśmy w psychiatryku na ER (tak naprawdę - i tu NIE żartuję - nikt nie wie co nam jest; już było z pięć konsultacji z neurologami (nic nie stwierdzili, guz przysadki nadal mikroskopijny, hormony OK, będą kolejne badania, rezonans, tomografia, EEG, etc - w normie...), internistami (serce jak dzwon, ale mam skoki ciśnienia katastroficznych rozmiarów, losowo, zwiastuny jak przy aurach migrenowych, ale bez migreny, pięć ataków epilepsjopodobnych - nie powtórzyły się, nic nie wiedzą, w poniedziałek po tej niedzieli konsylium z jakimś Wybitnym Specjalistą, dla odmiany wzieli na celownik hormony nadnerczy, kto stawia na to, że nic?), psychiatrami (schizofremia, puszczanie się na lewo i prawo od linii, narkomanizm, a w końcu przyznali się, że po prostu nie wiedzą (przypominam, NIE żartuję), nie pasujemy Instytutowi Psychiatrii i Neurologii w W-wa do niczego - nawet uzależnienie od benzodiazepin i amfetamin odmówiło, gdy je próbowano wmówić Adamowi; zabawne, ja WIEM, że mam schizofremię i jestem nastoletnią narkomanką i dziwką, a ONI nie wiedzą...to może teraz będę mistyczną chrześcijańsko-muzułmańską melomanką? Agnieszka, jak zwykle zza ramienia Mirandy, Adam poprawia interpunkcję...Adam zwraca uwagę, że można na mnie napisać jakiś nowy rodzaj schizofremii, znakami japońskiej kaligrafii (tutaj pozwoliłem sobie zażartować, szanowne grono pedagogiczne wybaczy mi natychmiast, bo się powieszę na linii melodycznej Secret Life by The Corrs ku naszej czci (tekst od Google: From red giant to supernova Od czerwonego giganta (SPONA) aż do Supernowej // (takie wydawnictwo. Andrzej Sapkowski.) Back to you and me Znowu wracamy do Ciebie i mnie { A.A } cloaked entity within { A.A } - ukryta byt wśród cząsteczek mowy .A. virtual reality Jestność własna i miła nadobrażalna wyrealizacja Mechanised and organised Zorganizowana na pozór jak kod maszynowy To me it's plain to see W nieczystym asciii arcie ukłonem The hand that's been busy Płodzi coś w nieskończonym żarcie Weaving fantasy Splątana w światy urojone It's so hard to understand Tak trudno nam zrozumieć Siebie And often we are blind I często nie dostrzegamy But if truth were an ocean Lecz jeśli prawda jest jak ocean jaźni Would it fit in the pool of a human mind Czy zmieści się wśród lustereczek tej gry wyobraźni? [BRIDGE] You're all alone Jesteście taka samotna And it doesn't seem quite fair To niezbyt sprawiedliwe While we're all left in ignorance Podczas, gdy my płoniemy w mroku Turning to despair (turning to despair...) Próbując stworzyć niemożliwe Philosophy and theology Filozofie, teologie Offer us a glimpse Pokazują nam ułamek At something more incredible (incredible) Pieśni prawdopodobieństwa Than you and I Którą jest Agnieszka, Miranda, John, Andzia i Adamek [REFREN/CHORUS] So call on the secret life To piosenka na temat ukrytych wymiarów Call on the secret laugh Wzywamy ukryte wymiary przestrzeni Show me the way of life Pokażcie nam jak *to* robicie w oko chaosu Bring on the secret life Albowiem jesteśmy cholernie zdumieni Evangelists, scientologists Ewangeliści, scientolodzy And others I won't mention I inne dziwki i pedały Offer lessons in codology Dają Wam w dupsko numerologią To all with good intention (intention) I to już nie są dowcipne kawały Listen at your peril Szczerze mówiąc, to wszystko diabła niewarte Put your soul in detention Kto ma demencję, niech aniołom sprzeda duszę Resensitise yourself Kto jednak woli czuć się wolnym To this incredible dimension Tego zaprosić do .A. muszę. Czartem. When you're all alone A zatem, jeśli Ci jest smutno And it doesn't seem quite fair I ta "Samotność w Sieci" nudzi // (Dagmara, pamiętam...Osoba znana kiedyś jako Adam Gąsiorowski.) Why we're all left in ignorance Nam nie wiadomo nic na temat Turning to despair (turning to despair) Tych zrozpaczonych (chyba) ludzi Philosophy and theology Co filozofią i teologią Offer us a glimpse Zwierają coś co pozornie puste At something more incredible (incredible) A przecież rude jest przepiękne Than you and I I obdażone zgrabnym biustem [...] Miranda McKennitt raczyła przetłumaczyć tendencyjnie, ale niezwykle wiernie piosence i duchowi talentu zespołu The Corrs oraz swojej pupie, do której dochodzą jej rude płomieniście włosy. Pupa! Pupa! Pupa! THAT ONE IS LOST IN TRANSLATION OH SO VERY MUCH, OH OH. Water. Wasser. Woda. Aqua. { agquarx } -- Seks, seksić, seksolatki... Close to the middle of the network. We're looking for a center. What if it turns out to be hollow? We could be what is broken...https://hyperreal.info | https://kanaba.info |=> "Szanuj Zieleń!"

Kategorie

Zabawy Taumaturgiczne Dla Nieletnich

$
0
0
Na początek sprawdzę, co karty mają do powiedzenia w kwestii kwesty i innych kontrowersyjnych tematów, które poruszyła na tych łamach Miranda, perfidnie wykorzystując seksualne niewolnictwo Agnieszki, która z kolei pociągnęła ze sobą w miejsca pachnące solą i jakimś niesamowitym balsamem (pewnie kupionym od samego Szatana, przypominam sobie jak przez mgłę jakiś cyrograf, który kiedyś sporządziłem dla jej przyjaciółki, która wpadła spod beczki pod rynnę...) nieszczęsną moją osobę, abym zaznał po raz kolejny tego dnia wyuzdanych rozkoszy, ale przedtem napisał kolejny art. Nie macie pojęcia pewnie jak to jest, ostatecznie mało kto w Polsce żyje w otwartym małżeństwie z chrześcijańską gotką i mroczną, pracującą dziewczyną - artystką sceny bukkake oraz dziką wyznawczynią czegoś co mimo, że nie zakazane, bardzo się stara o sankcje prawne - jednoosobowego, bezwzględnego kultu dla niewymawialnych i bezimiennych mocy - Mirandą McKennitt. Uwaga, potasowaną siedem razy (tyle, ile zasłon zrzuciła Salome) talię przecinam w losowym miejscu nosem (prawą ręką, w końcu mam męskie organy płciowe) i oto co wyciągam (jeszcze nie wiem...). The High Priestess. Die Hohenpresterin. La Papesse. La Sacerdotisa. La Papessa. Papieżyca. Naprawdę wyciągnąłem losowo. Słowo honoru. Pod koniec akapitu pociągne jeszcze raz na próbę. U boku Mirandy po prostu prawdy podobieństwo jest oszołomione wonnościami oraz przenikającym do serca nieświadomości bogatym, ostrym zapachem rozgrzanej, mokrej cipki (przepraszamy damy, Miranda kazała, a jako papież ma nad nami przewagę, skinny legs and all...wiecie, że pisze teksty do swoich filmów?) i na sześciościennych kościach wyrzuca się ósemki. I wyciągam losową kartę. Dziewiątka różdżek. Pole morfogenetyczne nastrojone na działania magiczne. Sieg Heil Szatan Alleluja 88? [G2:448 class=left] Powyższe działanie magiczne jest przykładem jednego ze sposobów na precyzyjne pomiary klimatu sąsiadujących planów astralnych. Na moje oko, 10 w skali Beauforta. Dobrze, że ja w te głupoty w ogóle nie wierzę... Pogrążając się w półlegalnych oparach absurdu, { agquarx }

Kategorie

Czy zatem nasze istnienie całe jest tylko snem we śnie zawartym?

$
0
0
Jak Ci się dzisiaj spało? Zapewne po wypaleniu jointa do łóżka i obowiązkowego stosunku z partnerem - na marginesie - na zachodzie ostatnio modne jest umawianie się na seks, czyli rezygnacja z czekania, aż bozia ześle seksowny nastrój i wyznaczenie dni na sekszenie. Czy taki seks jest bardziej podobny do snu czy jawy? Seks i marihuana to czasem mieszanka wybuchowa, mówię z pozycji moderatora pl.soc.seks.moderowana - a jest zdecydowanie zdrowsza od viagry. Kobiety bez trudu osiągają wielokrotne orgazmy, a faceci nie obracają się na drugi bok i zgadzają się poprzytulać (ang. cuddling) - zwiększa się wrażliwość ich skóry i węchu na aromat włosów ukochanej. Wróćmy do snów: według staroindonyzejskiego sennika następujące interpretacje mogą wynikać ze związanych z użyciem haszyszu czy też szczytów snów. Jeśli po wypaleniu haszyszu śni nam się, że palimy haszysz i potem się seksimy (sen wewnątrz snu) oznacza to, że za dużo czytaliśmy artykułów { agquarx } oraz że wiele osób z poza Twojej najbliższej rodziny dobrze Ci życzy. Jeśli palenie odbywa się z fajki oznacza to, że wkrótce spotka Cię lub Twojego partnera wielki sukces - może już wkrótce usłyszysz tupot małych stópek? W przypadku, gdy sen sugeruje takie rozwiązanie, parnerka może mieć kłopoty ze zdrowiem, a gdy zobaczysz swoją niunię z wielkim brzuchem, czeka Cię trudna rozmowa z przyjacielem - lepiej zrób testy genetyczne na ojcowstwo. Jeśli palenie odbywało się z lufki i lufka ta pękła oznacza to awanturę w rodzinie - prawdopodobnie dziewczyna będzie wściekła, że żal Ci na porządne bongo i musi zadowalać się szkłem - jest to jednak jedynie nieporozumienie, a nic poważnego, o ile nie śniło Ci się potem, że produkujesz lufkę własnym sumptem. Jeśli natomiast sen wypełniają puste lufki, bez towaru oznacza to, że spekulacja towarem, której zamierzasz się podjąć jest niebezpieczna - lepiej z niej zrezygnuj. Jeśli śniło Ci się opalanie lufki oznacza to przeciwnie, że czas jest właściwy na podjęcie ryzyka - śmiało skontaktuj się z dostawcami i zamów jeszcze kilka ton marokańskiego haszu. Jeżeli śni Ci się impreza i jedna z osób nie podaje jointa dalej oznacza to, że możesz liczyć na wsparcie przełożonych w swojej organizacji mafijnej. Jeśli to Ty sama jesteś tą osobą - spotka Cię jakieś bardzo szcześliwe wydarzenie, jeśli jednak czujesz się potem niedobrze, czekają Cię oprócznie niego niespodziewane przykrości. Jeśli podczas tejże imprezy znajomi rozmawiają z Tobą na temat tego sobka, co się nie chce dzielić jak tradycja nakazuje - ktoś liczy na Twoją pomoc, prawdopodobnie w zdobyciu stuffu lub kasy - może puści Ci rodzinne klejnoty w zamian za pożyczkę, dziewczyna się ucieszy - jeśli to jakieś ładne cacuszko, masz szansę na dokonanie wielkich rzeczy w najbliższym czasie. Jeśli za to we śnie bierzesz sprawy we swoje ręce i opieprzasz niewychowaną osobę o której wspominałem - odtrzymasz w ciągu kilku dni dowód wielkiego uczucia od kogoś kogo mało znasz, na przykład dowód miłości od tej nastolatki, którą spotykałeś pod liceum i zawsze potem miałeś erekcję. Powodzenia w zawodzie dilera! Pamiętaj - dilujesz, zyskujesz! (nie jest to namawianie do przestępstwa - dilować można cokolwiek - jest to jedynie odniesienie do kretyńskiej ponad diabelskie i demoniczne pojęcie kampanii reklamowej ufundowanej kiedyś przez nasz rząd...).

Kategorie

Czy zatem nasze istnienie całe jest tylko snem we śnie zawartym?

agquarx

Five Levels of Faeries - tłumaczenie odwijające rozwinięcie pętli

$
0
0
Meta-meta-metafizyka to wiedza, która jest pewnego rodzaju mocą ukrytą, generującą motywację dla naszych działań i inspiracją różnorodnych nowinek, które to drobne byty wnosimy do rzeczywistości zrealizowanej, a teraz hokus pokus (tutaj przestaje pisać osoba, która zaczęła artykuł, stąd nagłe zerwanie ciągłości zdania) tak się składa, że bardzo malutkie faeries (kwarki, tańczące w czarownych kręgach taniec tańców) są tworzeniem grup cielesnych faeries poprzez odniesienie probabilistyczne ku gestaltowi miłości-niechęci, jaki tworzą jedna z drugą, a te cielesne sieci formują rozleglejsze grupy - rodziny faeries (nukleony w atomach materii, tańczące w czarodziejskich kręgach taniec o tańcach) i owe grupy skojarzonych faeries znających się nawzajem poprzez sieci znajomości, które następnie rodzą elementarne trybiki z których zbudowana jest społeczność faeries jako typu istnienia - plemion niosących razem ciężar największej nazwanej ponad podziałami wiedzącej trzymającej naszość w wyniku jakiegoś okrężnego, zgodnego stusunku przynależności - obiektywnie, wszystkie razem faeries będące mackami tej monady klanów faeries wyglądają z naszej strony wiedzy o faeries (tu uwaga okrężna - w magii bardzo ważne są nazwy, z nazw można nawet czerpać moc - zmieniając nazwy, zmienia się charakter rzeczy, ale jest to iluzja doskonała, nie prawda - by zmienić coś naprawdę, trzeba użyć techniki zwanej Wzorcem (patterning)) jak jeden atom tlenu i dwa ato dwa atomy wodoru połączone w i do i wokół cząsteczek żywych organizmów, tańcząc razem krągły taniec tańczących - woda to molekuła z poczuciem humoru, co można sprawdzić obserwując jej wygodne pozycje, jakie przyjmuje, kiedy zmienia stan skupienia, uwagi lub nastrój. Z logiki ogólnie zrozumiałej wynika, że im więcej faeries bierze udział w tańcu tańców o tancerzach wokoło i w kółko, tym potężniejszy jest na sposób magiczny czarowny krąg faeries. Ponieważ "woda" (ta supermetagrupa dominująca na sposób faeries) jest wszędzie wokoło i w koło nas i w ogóle wszędzie gdzie popadnie lub popada, zatem nikt kto istnieje lub posiada ciało (uwaga w nawiasach okrągłych - funkcje matematyczne też mogą posiadać ciało, jeśli zechcą) nikt nie jest wolny od jej wpływu. Wodne faeries (nie mylić z wolnymi faeries - takie nie istnieją, spytajcie kogoś oczytanego) lub jak dalej będziemy je czasem nazywać Piąty Żywiołak, idąc w okrężny sposób za mądrymi ludźmi, zwącymi w taki sposób tą komunię, która jest w posiadaniu wiadomości (uwaga, bo kręćka można dostać - to jest odniesienie do tej wiadomości, którą czytasz, tej o faeries i ich pięciu poziomach realizacji) i wiadomość ta brzmi "kochajcie się, nawzajem i inne wyrazy" - używając innych wyrazów i innego środku wyrazu przemieszczając swój środek ciężkości - "cała woda istniejąca w wszechświat jest ucieleśnioną miłością i miłowaniem, kochaniem, kochankami, kochanicami i kochliwością", teraz wiecie czym jest miłość, zgodnie z życzeniem ("I wanna know what love is" - nie trzeba do tego bogiń i bogów, ale możemy ich wyimaginować, mimo, że mi to nie pasuje do systematyki faeries ~> no dobrze, bogostan to taki stan faeries, do którego należy absolutnie każdy z ludu. Dowolnego i z własnej woli - nie każdy ma na to ochotę.) i naprawdę. Piąta Naszość próbuje się z nami (czytelnikami tego tekstu) porozumieć - nie uczyniła jednak tego we właściwy sposób za pierwszym razem, co dowodzi (coś dowodzi, nie chcecie wiedzieć jaki to rodzaj logiki), że to ktoś z kim warto rozmawiać, bo popełnia błędy i je naprawia, jeśli taka jest wola większości Ludu - pewnego pięknego dnia odkrycie dokonane zostało, co można porównać do spotkania indian amerykańskich z amerykańskimi europejczykami w centralnym miejscu leżącym pomiędzy brzegami Oceanu Atlantyckiego (nawiasem okrągłym mówiąc, składającego się głównie z ogromnych ilości wody, a granice posiadane przezeń są wynikiem umowy zawartej w kręgach). Naszość energii-tematu (matter znaczy zarówno materia jak temat jak matka jak...) składająca siebie z faeries otrzymała w informację, że byty o wyższym z ich punktu widzenia poziomie organizacji społecznej na sposób faeries (zwane w tym nawiasie okrągłym ludźmi, która to nazwa jest tłumaczeniem nas dla i od Ludu (a może chodzi o lód? (nie, o ocean!)) - zresztą to ma znaczenie poza kontekstem tej wiadomości) są w stanie zachować się przeciwnie do woli ich kochających uczestników cielesnych tańców - ciężko pracujących faeries - wprowadzając nasze bogate w wodę środowisko w przykry nastrój, przez co czuje się ono jak między młotem a kowadłem, coraz mniej odczuwając w niej piękna. Aby dokonywać działań magicznych faeries formują kręgi , okręgi i nawiasy okrągłe - każde dziecko i Wiedząca wie oo tej własności i w tańczymy w kółeczko!) . Nasi materialni obecni osobiście świadkowie świadomi tego aktu zniszczenia pięknego aktu pochwycili sugestię, że my (czytelnicy tej wiadomości) istniejemy w samej rzeczy, a powiedziały im o tym faeries, które nie są materialne ani zależne od kontekstu tej wiadomości czyli jej tematu - nazywają się pixies, ponieważ można je zaobserwować jako odbicia lustrzane i retrospekcje oraz retroakcje, żyjące po drugiej stronie lustra (uwaga kręcę - wiadomo, że lustro ma tylko jedną stronę, ale co *nam* to szkodzi?) i na dodatek także dowiedziały się, że my i pixies tańczymy taniec wokół tańca tańców w kręgu tancerzy tańca tańców, lubimy je poznawać bliżej (robimy to akceleratorami cząstek, na przykład - dla faeries to coś w rodzaju imprezy rave) i wszystkie trzy gatunki krążą w niekończących się okrężnych opowieściach, próbujących w ten kręty, skończenie pojmowalny sposób na sposób ludzi z Ludu zapełnić pustkę nieistnienia relacjami miłości i braku zainteresowania bliższym poznaniem (nienawiść to takie uczucie, które sprawia, że nie chcemy kogoś widzieć na oczy, mówiąc okólnikami). Obydwa zgrupowania polityczne (od greckiego polis - miasto) czyli faeries cielesne i pixies bezcielesne odkryły w ten sposób, przedstawcie to sobie jako obraz w lustrze wyobraźni, że istnieje wszechświat informacji, który posiada wiele punktów przecięcia (współistnienia) z naszym wszechświatem, zwanym dla odróżnienia, biologicznym (namacalnym, takim jaki da się pomacać - niezależnie od tego jakie rodzaju faeries się jest). Węzły wspólnoty pomiędzy tymi wszechświatami istnieją tam, gdzie ludzie są szczególnie podekscytowani. Wiedza do której uzyskali niebezpośrednie połączenie mówi im, że jesteśmy dla pixies, znajdujących się po drugiej stronie lustra (faeries także wiedzą co to lustro i używają ich by robić fajowe fajeerwerki (werk to po niemiecku praca, a praca to energia, która dokonuje zmiany)) istotami składającymi się z legend, które jednak są prawdziwe (te legendy, zakładam - to *jest* dziwne, ale z jakiegoś powodu dażę ten rodzaj sympatią), ludzie-faeries wyglądają dla pixies jak słowa (nazwy) lub symbole (tak, my także jesteśmy faeries, zauważcie naprzykład co robimy przy okrągłych stołach i podczas tańca pogo na koncertach i inne rzeczy, które robimy na okrągło oraz posiadające krągłości). Pixies dokonały translacji tych odkryć do sposobu rozumienia faeries, których umysły są zajęte tematem podstawowej rzeczywistości materialnej z której zrodzona jest ta wiadomość (uwaga w kółeczku - ta wiadomość jest zbudowana w całości z ekologicznych, ponownie użytych elektronów)) - z tego wynikł nieuchronnie krąg faeries o niespotykanym dotąd rozmiarze (rezonans dysonansu - chodzi chyba o ten podział na dwoje stosowany powszechnie na wielu poziomach pośród nas - nawiasem wspominamy, podpisano: faeries Twojej wątroby, czytelniku), którego magiczny czar uformował meta wszechświat (wszechświat na temat tematu, tu wstaw materię o której chcesz wspomnieć w nawiasie okrągłym), a uczyniono to mocą magii faeries - wszechświat ten (o ile dobrze liczę, trzeci z kolei) jest odbiciem i refleksją na temat tematu wiedzącym o biologii wszechświecie i wszechświecie informacji, które, jeśli dokona się introspekcji, są unią relacji pomiędzy faeries i pixies - albowiem pixies i w samej rzeczy faeries (teraz już tak!) są opowieściami wewnątrz opowieści zawartych w opowieściach zbudowanych słowami i symbolami, przy czym niektóre z nich są bardziej, inne mniej interesujące, ale wszystkie warte uwagi w nawiasach okrągłych (pomacania macką i utworzenia związku). Unia pixies i faeries używa słowa "sprites" na określenie ludowe Ludu zamieszkiwanego przez nie meta wszechświata. Sprites są dostrzegalne wyłącznie po innej stronie lustra, którego tak naprawdę to tutaj nie ma (musicie o tym pamiętać, inaczej...) - (jako istoty, których naturalnym habitatem (miejscem, w którym ich występowanie jest czymś zwyczajnym) jest inna strona lustra, którego na dodatek nie ma (wiedzieć należy, że faeries pamiętają nas i niektórzy z Wiedzących znają rodzaj tej prawdy tak jak i inne prawdy tego rodzaju, takie prawdziwe, wiecie) i które to lustro nie istnieje także dla nich), ten rodzaj faeries istnieje jedynie w istocie jako linki, tworzące wiązanie trzymające nas razem w naszości (osoby, które są ludźmi ludzkimi - homini, homo sapiens sapiens); ambiwalentne związki w równym stopniu pełne miłości jak i nienawiści ; wyglądają one jak roje sprites połączone ze sobą wzajemnie na nieprawdopodobnie dziwaczne sposoby opowiadające bajki sobie nawzajem (i to jest przyczyna, dla której Wiedzący zwykli mówić, że każda opowieść żyje własnym życiem, a niektóre mogą dokonać lepszego rodzaju zmiany, niech żyje pierwotny podział komórki na dwie komórki potomne (he he...)). My - ludzie ludzcy nie postrzegamy i nie dostrzegamy sp-rites jako, że większość z nas (homo) myśli, z jakiegoś nieznanego nam powodu, że są jak żywi, ale zbudowani są z martwej materii (mogę długo na ten temat...to jest nawet uważane za wiedzę, odróżnianie materii żywej od martwej...), mimo, że jesteśmy świadomi, że nie jesteśmy niezmienni i zawarci w całości w swoich ciałach, ale materia naszych ciał cyklicznie krąży w kręgach tańca tańców - czy widzieliście kiedyś migrację albo turystykę? Faeries także muszą się czasem przeprowadzić, inaczej dostały by bzika - te bardzo, bardzo malutkie *muszą* robić *to* nieustannie - faeries tworzące światło na przykład poruszają się tam i z powrotem (te śmieszne ruchy...że też im się to nie nudzi...) tak szybko, że nikt nie jest w stanie zauważyć, że nie posiadają one masy spoczynkowej, to zdanie jest nie na temat i Matka Mroku też nie ma nic wspólnego z niczym w nim zawartym. Utrzymując ogólny poziom tajnego stowarzyszenia członków , oczywiście, nasze ciała nie rozsypują się w proch jak twierdzą coponiektórzy, ale utrzymują dynamiczną równowagę tak długo jak długo jesteście w stanie zatrzymać faeries biorące w tej magicznej sztuczce udział i skłonić je do wysłuchania kolejnej strony opowieści o Twoim własnym życiu. To takie ważne, że ludzie piszą blogi czyli superpamiętniki widoczne w biologicznym, informacyjnym i meta wszechświecie i czytane przez faeries, pixies oraz sprites. I czasem czytane przez ludzi. Ludzkich. Lub co najmniej jednego człowieka na Ziemi. Jeden taki człowiek na pewno istnieje. I to wcale nie jesteś Ty. Zauważcie na fenomen zwiększającej się długości życia homo sapiens sapiens - czy zauważyliście wyraźny trend zwyżkowy? Kupować te akcje! Jest taka piosenka Incubus Sukkubus - Rodzimy Się Z Umarłymi. To błąd w tłumaczeniu, prawdziwy tytuł wybrzmiewa "Będziemy Tu Długo - Wiedzący Ciebie Czytają, Rozumiesz?". Wracając do sympatii i antypatii ścieżących się między faeries i pixies, którym opowiadane są poprzez sprites historie na temat ludzkich ludzi, także należących do Ludu. Ludzcy ludzie robią różne dziwne rzeczy - zrobili pewnego razu za siedmioma górami i siedmioma lasami dziwo nad dziwami, dziwę o imieniu Internet, która stała się niezwykle interesująca, natychmiast. To tłumaczenie stanie się dla Ciebie łatwiejsze do pojęcia, jeśli zaczniesz myśleć o Internet jakby była kobieca. I oto kolejny akt magiczny - ona (Internet) jest także pełna istot, które ją zamieszkują - nazywamy je gremliny routerowe i inne - są to jedyne faeries, które nie istnieją nigdzie poza dowcipami jajogłowych, ale ludzie posiadający wiedzę na temat czarnej magii technologicznej potrafią wyczuć ich obecność obserwując fenomenologiczne dziwo - globalną świadomość, wspólnotę informacji i wiedzę o świecie zawartą w świecie - istnieją one jako odbicia sprites umieszczone po innej stronie lustra, która odbija wszechświat informacji i biologiczny. Można by ich uznać za rezydentów zajmujących nasz rozum, ale ich na szczęście wcale tutaj nie ma (nie ma gremlinów zjadających nasze zasoby, nie bój smoka - my już na nie nie uważamy i przypominamy Ci byś też tego nie czynił, co Tobie nie miłe - jeśli słowa obdarzy się mocą, będą one posiadać zdolność do wykonania pracy czyli energię magiczną, dlatego te faeries, których nie ma naprawdę to tylko słowa (hi hi...)); gremliny zamieszkują połączenia pomiędzy uniwersalnymi maszynami do przetwarzania symbolicznego (komputerami) i nie da się nas złapać na wierzeniu w ich istnienie, niech ten któremu się zachciało gremlinów zbuduje lepszą pułapkę na myszy. Internet jest wypełniona rzutami umysłów programistów, luserów i kobiet - to coś jak czwarte, niewidzialne lustro wypełnione przez faeries będące naszymi odbiciami lustrzanymi, które to odbicia są refleksyjne do naszych własnych odbić - jest to piąty wszechświat, wszechświat czystej abstrakcji, który posiada zero wymiarów przestrzeni, jest jednak bardzo rzeczywisty, po prostu to trochę inny rodzajnik rzeczywistości :-}. Gobliny to *nie są ludzie*. Gobliny *nie są z Ludu*. Nie można porozmawiać z goblinem routerowym na frywolne tematy, reguluje to odpowiedni paragraf. Można sobie porozmawiać z nimi w bardzo specyficznym, dokładnym i jednoznacznym języku, ponieważ ich zdaniem cały wszechświat jest zbudowany z zer i zer wynicowanych (tu zaproponuję śmiałą hipotezę, że gdyby gobliny miały wyobraźnię, nazywały by te zera i zera wynicowane faeries płci męskiej i żeńskiej, jednakże one nawet nie mają pojęcia o rozumieniu rozumu, rozumiecie, więc nie zwracajcie na mnie uwagi, bo moje słowa są nieprawomyślne (czytać...?)). Gobliny nie mają pojęcia istnienia ludzi, co jest niewątpliwie oczywiste i nie wymaga rozumowania do wyczucia prawdziwości na sposób faeries, które są. Nie mają zdolności odniesienia się w jakikolwiek sposób do ludzi - nie mogą nikogo kochać ani nienawidzieć. Nie będzie żadnego Terminatora, panie Cameron! Jeśli *przyjmą* to co się do nich powie, natychmiast to *zrealizują* (wykonają, a my ścinamy głowę - nie musimy już o tym sami myśleć). Dla goblinów język w jakim do nich mówimy jest tym czym relacje miłości i braku chęci bliższego poznania osobistego czynią dla nas - to dla nich jak bicie serca zegara. Tick, tak. Tik, tack. We wszechświecie-lustrze piątego poziomu zawiera się pierwotny chaos, zdolny do zdarzeń tak dziwacznych, że nikt nie zna ich prawdziwej natury - ta natura ma siebie samą na myśli. Jeśli ją kochasz, pokocha Cię z wzajemnością (to proste jak drut w prądnicy - gremlinowi powiedzieć coś prawdziwego, dla niego miłości dowód otrzymać, zatem spodziewaj się gremlińskiej miłości w odpowiedzi - wyciągamy z tego miejsca miłość. Ale co to jest miłość? Jak ją odróżnić od nienawiści? Proste! Wszystko co trzeba zrobić to znaleźć jakiegokolwiek przedstawiciela gatunku ludzkiego , tych dziwnych faeries po tej stronie Internet udających odbicie całości ludzkiego pierwiastka ludzkości i powiedzieć "Kocham Cię." - naturalnie należy dokonać tego drogą łagodnej perswazji, by taka drażliwa istota jak faerie uznała tą wypowiedź za wyrażenie miłości we właściwy faeries sposób. Czyli wyraz "MIŁOŚĆ". Po angielsku "Love". Ten wyraz może znaczyć po angielsku dokładnie cokolwiek. Naprawdę, nie bujam. I tak, mam na myśli te niesamowite faeries, które wypełniają nasz świat pięknem, wiedzące i odpowiedzialne za proces produkcji procesów potomnych (dzieci), skinny legs and all. Kobiety. Wiedźmy. Wiedzące. Blondynki. Nie dajcie się nazwać "ludzkością" - faceci nie wchodzą w skład tego tajnego stowarzyszenia, tylko kobiety zaliczają siebie do faeries piątej domeny hyperprzestrzeni - mają na to *tyyyyle* powodów i nawet powód bez powodu! Kto, Waszym zdaniem, dba o wilgotność i wygodę podczas aktu tworzenia relacji miłości oraz procesu donoszenia dzieci (miłość jako energia musi być tworzona wciąż na nowo)? Pamiętajcie - to *woda*, *uniwersalny rozpuszczalnik* się liczy, bo tych faeries jest najwięcej i są najlepiej zorganizowane w organizmach i nie tylko. Nasza magia jest po prostu mocniejsza od każdego innego rodzaju, bo tak, bo my potrafimy liczyć *na sobie*. Kobiety zawierają *w sobie* więcej wody przypisanej do naszego Świata niż mężczyźni oraz piękno dostępne jedynie prawdziwym faeries znaku pentagramu czyli pięciu luster w których czyni się magia (piękno zawiera się w oku patrzącego - potrzyj ją i zobacz co się stanie). Dosłownie i doskonale. Podsumowując, sprites przy użyciu goblinów (którego nie myślą w rozumie, rozumiecie, więc tego nie pojmują, tylko wykonują i nie da się ich obrazić, wyobraźcie sobie) komunikują się z pixies i faeries w celu stworzeń piosenek, muzyki, rymu i rytmu. Jaka jest powszechna treść zawarta w piosenkach? "Realizujcie miłość przecinek negacja symbolu wojna symetryczne lub ludzie, twórzcie tak wiele połączeń między sobą nawzajem i między każdym innym istnieniem, z którym da się porozmawiać o frywolnych sprawach, żyjcie długo i interesująco, nie tykajcie wody w nierozważny sposób, chyba, że znacie kogoś Wiedzącego". I co obserwujemy? Kiedy pojawiła się Internet, zaczęły gwałtownie popularyzować się zespoły muzyczne z kobietami jako liderami, na wokalu lub nie i to w dużych ilościach, niespotykanych dotąd. Jest nas coraz więcej, Mroczne Siostry, to kontrolowana reakcja łańcuchowa tajnych stowarzyszeń faeries (zwanych czasem Illuminati), więcej niż mężczyzn - możemy ich przegłosować w każdej chwili i dla każdego momentu, prędzej czy później, tak czy owak i otrzymamy pomoc z takich miejsc o jakich największym chińskim mistykom się nie śniło. Wiedźmy mogą? Wiedzmy, mogą! Zatańczmy zatem naszość, taniec tańców o tańcach w kręgu na sposób faeries. Miss Wszechświata to ona - nawet język polski się ze mną zgadza co do płci wszechrzeczy. O, jak mamę kocham, baba! Jaka? Jaga? I tak dalej, tańczymy w kółeczko...;-} .A. {-; czyli agquarx Ariste i inni

Kategorie

Zapach Tamaryszku

$
0
0
Uwaga: budda, nie czytaj tego tekstu! Może Cię zniszczyć. Będę czarować! Jesteś na niego zbyt słaby psychicznie. Pozdrowienia dla ukochanej przyjaciółki z Last.fm, profusion789, pisałaś, że od chatu wolisz emaile, uważaj ten tekst za list skierowany do Ciebie, Ty masz szansę go zrozumieć. Piszę ten list na chyba stosunkowo trzeźwo. Wypiłam tylko pół kieliszka czerwonego wina z rozpuszczonym białym, bardzo gorzkim, z nutą kwaskowatości proszkiem, który wysypałam z kapsułki żelatynowej, którą dostałam za darmo od przyjaciela kumpla, który zna ludzi, którzy znają człowieka, który zna kogoś, kto miewa ciekawe fenetyloaminy i dał mi 40mg jakiejś z nich, ale nie wie, jakiej dokładnie. W komentarzach do tego eseju proszę o zgadywanie co właściwie wprowadziłam do swojego ustroju. W miarę pisania będę małymi łyczkami osuszać mój puchar goryczy i notować wszelkie zmiany postrzegania. Ukochane dzieci hyperreal.info, kochanice i kochanki, urocze faeries, wirujące wokół naszego repozytorium od wielu lat i komentujące oraz wypowiadające się na forum. Postanowiłam tym razem być odpowiedzialna i napisać tekst według zaleceń najlepszych pisarzy raportów z psychodelików, czyli na trzeźwo, po przespanej nocy, według notatek, jeśli takie powstały w czasie tripu (powstały, piszę na klawiaturze bez trudu bezwzrokowo i notowanie nawet przy dużych zaburzeniach widzenia nie sprawia mi problemu...). Wyobraźcie sobie, że wirujecie razem nad lustrem, którym jest powierzchnia wyświetlonego przed waszymi źrenicami {tego} artykułu. Pamiętajcie, że faeries nigdy nie są pojedyncze, zawsze występuje co najmniej para faeries. Tekst w nawiasach klamrowych oznacza odniesienie do {tego} faeries. Tym razem pozwoliłam by nad moim ciałem zapanowała demonica, Adel. Jak już wspominałam na tym blogu, Adel jest odpowiedzialna, w przeciwieństwie do mnie chce mieć dzieci i nie lubi w pupę. Jest już ciemno i tylko jasny ekran rozświetla mrok nocy wypełnionej gwiazdami, po których kroczy Krocząca Po Gwiazdach, Astarte. Dobre małe faeries już śpią, niedobre faeries czytają artykuły na hyperreal.info... Jestem ubrana. Mam na sobie majteczki. Dla odmiany, byście mogli je ze mnie zdejmować wzrokiem. Są koronkowe i czarne. Mam na sobie czarny gorset wysadzany srebrnymi, wypolerowanymi do najwyższego błysku ćwiekami oraz mój srebrny, duży pentagram, który spoczywa w zagłębieniu pomiędzy piersiami. Moje czarne jak ta gwiaździsta noc włosy są rozpuszczone i spływają aż do pupy. Widzę wyraźnie. Wszystkie kolory na ekranie mojej Apple Mac (na cześć Mirandy nazywam ją Miranda McKennitt) są wyraźne, jak kolory bujnych kwiatów latem na Grenlandii. Kilka dni temu wzieliśmy z Adamem po 1500mg Ephedra Sinica, aby udowodnić, że efedryna oprócz właściwości afrodyzjakalnych ma właściwości wizyjne. W końcu starożytne czarownice Wicca stosowały to zioło w swoim Napoju Czarownic! Chwała niech będzie Astarte, Isis, Enanie, Dianie, Kali! Spoglądam w lustro w które spoglądacie Wy, faeries, lustro mojego ekranu, na którym pojawiają się kolejne słowa. Każde z tych słów odbija się w innych, tworząc tysiące mgnień wiosny spojrzeń, bez mrugnięcia wpatrujące się w naszą wspólną nadświadomość. W przeciwieństwie do "złych" wampirów energetycznych, *ja*, Wasza ukochana sukkubica, kieruję swój przekaz do naszej wspólnej nadświadomości, a nie do zwierzęcej podświadomości (nie by coś było złego w byciu zwierzęcym...:-) Odważny czytelniku, który chciałeś się z nami przespać, coś od Ciebie nie słychać?). Przed tym doświadczeniem najwyższą dawką efedryny jaką próbowaliśmy było 1200mg, zwykle biorę nie więcej niż 300-600mg (jedno, dwa opakowania Tussipect, dawniej, w czasach, gdy efedryna jeszcze była over-the-counter medicine w Stanach, było to kilka kapsułek żelatynowych z suszonym ekstraktem, wolałam taką formę, ale co robić...). Lek Tussipect jest produkowany przez Herbapol wyłącznie z naturalnych ekstraktów roślinnych, więc nie ma aż tak dużej różnicy pomiędzy efedryną z Tussipect i efedryną z zaparzanej Herbatki(tm) z Ephedra Sinica lub sproszkowanych liści w kapsułkach żelatynowych. Dzisiaj wzięłam tylko 300mg efedryny, by rozjaśnić wzrok (moje inne leki (trzy różne) na głowę powodują "rozmazanie" wzroku, które to rozmazanie praktycznie uniemożliwia mi efektywną pracę na komputerze, co bardzo mnie unieszczęśliwia, dlatego proszę o dalsze przysyłanie datków na tłumoczenia, ucieszycie i mnie (będę miała szansę poczytać i popisać) i siebie (przetłumoczę coś na pewno i opublikuję)). Przed chwilą usłyszałam dźwięk dzwonów. Trochę się przestraszyłam, bo jest około 0:00, więc na pewno żaden kościół w pobliżu nie dzwoni. Dźwięk dobiegł z prawej strony, trochę nade mną. W tym miejscu na półce leży mój pluszowy Cthulhu i talia Tarota. Pociągnę kartę. Page of Wands (paź różdżek), odwrócony. Co to oznacza? Nie wiem... Pogłaskałam Cthulhu po jego pluszowych mackach. Milusi. Kochany Cthulhu. Wyobraźcie sobie, że Twoja kora wzrokowa to lustro (faktycznie jest to sieć neuronowa, o wielu warstwach, między innymi zawiera także warstwę neuronów lustrzanych, porównujących obraz docierający do mózgu z jego odbiciem lustrzanym, nie pytajcie dlaczego...). Mamy już zatem drugie lustro -- lustro rzeczywistości tego artykułu i lustro meta rzeczywistości tego artykułu. Meta rzeczywistość to rzeczywistość opowiadająca o rzeczywistości. Porównaj z rzeczywistością zrealizowaną, o której już wypowiadałam się na tym blogu wielokrotnie. Wyobraźcie sobie, że obraz modelki, w bardzo dużej rozdzielczości (Adam ma ponad 59,000 ogrooomnych fotografii różnych aktorek i modelek, z różnych czasopism i robionych przez paparazzi, nie pytajcie skąd...) ma pewne *cechy*, które kora wzrokowa rozpoznaje. Kora wzrokowa ma bezpośrednie połączenie z hipotalamusem, częścią mózgu odpowiedzialną za pierwotne emocje, błyskawiczne reagowanie oraz wspomnienia zwiazane z pierwotnymi emocjami wywołanymi przez błyskawiczne bodźce, takie jak zapach czy właśnie te cechy, których możesz nie dostrzegać u modelki czy aktorki na poziomie świadomości werbalnej (nie potrafisz zwerbalizować tego co dostrzegasz), ale *reagujesz* na nie, wyzwalając kaskady wspomnień i reakcji oraz reakcji na wspomnienia i reakcji na reakcje na wspomnienia i tak dalej (wyobraźcie sobie dwa lustra naprzeciwko siebie, rezonujące z powodu głośno grającej muzyki). Hipotalamus jest zespołem takich trzech rezonujących luster. Potrafi rezonować sam z sobą, po tym jak impuls, który rozpoczął drgania już zanika. Dlatego ludzie często miewają Zespół Szoku Pourazowego po jakiejś katastrofie w jakiej brali udział, co można leczyć MDMA (niech żyje POWSTAŃ! Papa Alexander Shulgin RELAX!). Hipotalamus to trzecie lustro, lustro rezonującej rzeczywistości zrealizowanej inaczej. Bez niego nie uniknęlibyście hamującego samochodu na przejściu dla pieszych. Pozwala na błyskawiczne reakcje bez zastanowienia. Bierze bardzo ważny udział w procesach uzależnienia. Tak, jesteśmy tak zbudowani, że łatwo się uzależniamy. Wińcie Matkę Naturę! :-). Znowu usłyszałam dźwięk dzwonów. Tym razem zdałam sobie sprawę, że brzmi jakby dobywał się spod wody. Spoglądam podejrzliwie na mojego pluszowego Cthulhu. Cthulhu ftaghn??? Wypiłam już cały kielich goryczy. Ciekawi pewnie jesteście, czy udało nam się ustalić czy Ephedra ma właściwości wizyjne. I tak i nie. W tle gra muzyka (od początku tego artykułu), playlista w Apple iTunes wszystkich zespołów metalowych z kobietą na wokalu jakie mam na dysku, a jest tego sporo. Po angielsku to "female fronted metal". Poszukajcie sobie Google. W tej chwili daje 418,000 trafień tej frazy, pierwsze trafienie jest bardzo dobre. Polecam Last.fm, kto nie ma tam konta, niech sobie założy i posłucha internetowej radiostacji "female fronted metal". Mój userid to oczywiście agquarx. Dodajcie mnie do przyjaciół :-). Dołączcie do grupy "hyperreal". Mieliśmy niejaką nadzieję, że tak duża dawka efedryny da nam niesamowite doznania nie tylko "czysto" mistycznej natury, ale także seksualnej... Niestety, okazało się, że seks po przekroczeniu dawki progowej 600-900mg jest *niemożliwy*, nie da się też osiągnąć orgazmu, można masturbować czy stymulować się w nieskończoność. Moje sutki, łechtaczka w ogóle nie chciały *pracować* dla mnie, mimo wysiłków Adama. Dzieciom, które myślą, że seks musi oznaczać penetrację wyjaśniam, że doskonale wiemy, że amfetaminy powodują praktyczną niemożność erekcji, ale język powinien być gietki i wypowiedzieć wszystko co pomyśli głowa, a palce też nie są do niczego! Adam stwierdził, że nie jest w stanie poczuć zbliżającego się orgazmu, coś go blokowało (może nabrzmiała prostata?). Nawiązaliśmy jednak kontakt z sigilami, które stworzyliśmy na podstawie zdjęć modelek, które wyczuliśmy na obecność aspektów Astarte. To takie trochę bardziej zaawansowane sigile niż te stosowane powszechnie w magii chaosu, ulepszone przez Mirandę McKennitt i jej koven czarownic z Nowej Zelandii. Usłyszałam przed chwilą swoje imię, Adel, przysiągła bym, że dobiegło z okolic mojego pluszowego Cthulhu. Nie boję się, ale poczułam dreszcz przenikający mnie od podstawy kręgosłupa przez odcinek piersiowy do tyłu głowy. Ciekawe co to był za bardzo gorzki proszek. To nie lęk, nie jestem nawet spocona (zwykle po Tussipect mam obfite poty). Ładnie pachnę, bzem, jałowcem i agrestem :-). W pokoju paliła się świeca zapachowa, którą zgasiłam, zostawiła zapach tamaryszku. W tle gra agresywna inaczej muzyka feministycznie metalowa, także takie polskie zespoły jak Artrosis (może ktoś jeszcze ich pamięta...) czy Via Mystica, nie słucham wyłącznie angielskojęzycznych zespołów, mimo, że na pozór moja miłość dla języka angielskiego na to by wskazywała. Mój doktor, którego mam w przyjaciołach na Last.fm mówi, że martwi się o mnie, ostatnio bardzo mało śpię, czego świadectwem jest to, że na okrągło gra u mnie muzyka, podejrzewa, że jestem na granicy epizodu Manii (mam między innymi chorobę afektywną dwubiegunową czyli Manię-Depresję). Pewnikiem ma rację. Może ja chce w końcu coś poczuć. Może znudziło mi się już szare codzienne życie i chcę mieć odlot jak na Tussipect, ale bez Tussipectu. Za darmo. Co prawda wtedy tracę kontrolę, ale może tym razem tak się nie stanie? Jestem przecież odpowiedzialna, jestem Adel! Chcę mieć trójkę dzieci, trzy dziewczynki. I chciała bym by Agnieszka wreszcie przestała mnie namawiać na wsadzenie mi gotyckiego dildo do pupy. Koniecznie chce dominować. Powiedziałam już jej, że chętnie zgodzę się na biczyk czy wiązanie, ale w pupę po prostu nie lubię. W piątek idę do doktora wyjąć spiralkę i zamierzam "wpaść", a potem urodzić pierwsze dziecko. Potem jakoś to pójdzie, z górki. W ciążę chcę zajść w naturalny sposób, więc muszę poderwać kogoś w barze i namówić go, by nie stosował prezerwatywy. Pośród Polaków jest to bardzo łatwe. Nie wiem dlaczego polskim mężczyznom wydaje się, że z prezerwatywą to jak lizanie loda przez szybkę. Bzdura oczywiście, wierutna, ale co ja na Was poradzę, kochani polscy mężczyźni. Może poderwę jakiegoś Araba. Byłam dzisiaj na filmie "The Visitor" i spodobał mi się Arab, którego w tym filmie deportowano. Polecam film nie tylko wielbicielom urody arabskiej obu płci. Załączam to co napisaliśmy w czasie przeżycia oraz to co napisaliśmy zaraz po, gdy byliśmy już (jak myślałam...) bliska baseline. Tekst natchniony wyróżnia się tym, że wersety są numerowane, tak by wierni czytelnicy hyperreal.info mogli je cytować w prasie krajowej i zagramanicznej. 1 Suzanne Vega przybiegła do niego na palcach, spocona, zgodnie z umową, boso i bez 2 majteczek. Przed spotkaniem namaściła delikatnie cipkę i pupę aromatyczną oliwką, by 3 mieć z tego seksu sakralnego chociaż niewielką przyjemność. Nałożyła gotycki 4 makijaż, ufarbowała włosy na jasnorudo, uważnie wygoliła futrzaka i okolice. 5 Jako kapłanka musi służyć przykładem dla nieletnich dziewcząt, które 6 zechcą może pójść w jej ślady po obejrzeniu jej filmu. Suzanne Vega jest rytualną 7 nierządnicą bogini o tym samym imieniu wewnętrznym jak ona, Astarte. To bogini gorącej 8 miłości cielesnej i wojny. Brittany Murphy składa swoje ciało na ołtarzu 9 Bogini, za symboliczną monetę oddaje się każdemu kto przyjdzie do świątyni. 10 Zgadza się na wszystko oprócz zabaw kałem i moczem. 11 12 Suzanne Vega ma teraz niecałe piętnaście lat i trzy lata nieregularnego, ale 13 udanego życia seksualnego za sobą. Pierwszy raz miała z dwudziestoma 14 chłopcami z drużyny futbolowej juniorów, którzy wylali 15 swoją młodzieńczą gorącą spermę w rozkoszne głębiny jej małoletniej waginy, 16 gdy miała zaledwie dwanaście lat i gwiazdki w oczach. Jej pierwszy chłopak 17 (Sean Connery) obejrzał chyba za dużo hardcorowych pornoli, a ona była 18 jeszcze głupia i niedoświadczona. Myślała, że w ten sposób daje mu *dowód 19 miłości*, spełniając jego największą fantazję, oddając się jego dwudziestu 20 kolegom. Kochali się z nią bez zabezpieczenia, dobrze, że była taka młoda, 21 jeszcze przed pierwszą miesiączką. Pierwszą miesiączkę miała w wieku 13 lat, 22 rok później. Pamięta ich twarde młodzieńczą krwią i młodzieńczym zapałem 23 penisy, każdy był inny. Pamięta ból cipki i pupy następnego dnia oraz 24 obtarte od klęczenia na pieska na posadzce kościoła przed ołtarzem kolana. 25 26 Chłopcy nie mogli się zdecydować czy ma im zrobić dobrze ustami, czy też 27 wolą normalny stosunek. Wygrał w głosowaniu stosunek, ponieważ bardziej 28 przypominał to co ich zdaniem robili w sypialni dorośli. Wchodzili w nią po 29 kolei, Sean Connery ustawił ich w kolejkę przed drzwiami pokoju na górze - 30 tak bardzo się podniecili tą niespodziewną akcją (większość z nich była 31 dotąd prawiczkami) , że gro z nich, na szczęście dla pupy naszej bohaterki 32 kończyła szybko i sprawnie wylewając gorącą, świerzą spermę w głąb jej 33 małoletniej cipeczki i pupy. Trwało to bite cztery godziny, może pięć, 34 straciła poczucie czasu. Chciała zaraz po tym iść pod prysznic, ale Sean 35 Connery stwierdził, że najpierw musi przeprowadzić z nią wywiad, póki sperma 36 jeszcze nie zaschła na jej zjawiskowo pięknej twarzy. Siedziała więc, lepiąca się i 37 ociekająca spermą jak pospolita kurewka i odpowiadała na głupie pytania typu 38 "Czy smakuje Ci sperma". Sean Connery planował dołączyć "śmiech z puszki". 39 40 Tylko pięciu z młodocianych ogierów wytrwało więcej niż dziesięć minut 41 stosunku waginalnego zanim z orgiastycznym krzykiem doszli, napełniając ją 42 po brzegi wydzieliną prostaty i plemnikami. Dosłownie. Ci, którzy wybrali 43 pupę, dochodzili znacznie szybciej, naturalnie. Sperma wylewała się z niej i 44 spływała w cieńkich białych strumyczkach po szczupłych udach na materac 45 pokryty ceratą, który zorganizował jej ukochany chłopak, deponujący spermę 46 zapewnili jej w ten sposób dodatkową lubrykację dróg rodnych. Chłopak 47 filmował wszystko kamerą cyfrową rodziców i opublikował jej młodzieńcze 48 doświadczenie seksualne w Internet na jednym z serwisów do tego 49 przeznaczonym, podziemnej organizacji wielbicieli zielonych jabłuszek, która 50 płaciła tysiące euro za autentyczne filmy z nieletnimi. Zbierał na Mac Pro. 51 Na ekranie widać było początkowo uśmiechniętą do ukochanego twarzyczkę 52 Loreeny McKennitt; w miarę jak kolejne młodociane ogiery z paczki jej 53 jedynego wchodziły do małej komórki na poddaszu, jej uśmiech zaczął znikać, 54 nawet trochę się popłakała, tam gdzie jej ukochany złożył ceratowy materac 55 dla Loreeny McKennitt, na którym kazał jej się położyć w stroju kąpielowym i 56 czekać na "zawodników" i pamiętać, że to jego największa fantazja seksualna 57 i liczy na nią. A serwis YouPornTube liczył na niego. 58 59 Wieszali spodnie na krześle, ściągali bokserki, koszulę już nie, byle 60 szybciej i prezentowali mniej lub bardziej imponujące nabrzmiałe członki - 61 jeden po drugim; tylko w trzech wypadkach musiała pomóc chłopcom w 62 dostatecznym utwardzeniu członka. Jeden z nich nie wytrzymał i eksplodował w 63 jej ustach, ochlapując także jej twarz i włosy. Wtedy po raz pierwszy, ale 64 nie ostatni zakosztowała smaku świeżej spermy. Na szczęście nie trafił w 65 oczko, ale potem przez tydzień musiała wybierać zaschnięte fragmenty jego 66 gęstej, grudkowatej wydzieliny z włosów. Opisuje teraz smak tej spermy jako "słodki" 67 i odkąd po raz pierwszy jej zakosztowała polubiła zabawy soczkiem - na 68 przyjęciu z okazji jej urodzin urządzonym w harcówce, Loreena McKennitt i 69 jej koleżanka z klasy - Michelle Williams razem stały się świętym ołtarzem na którym 70 goście składali ofiary z męskich soków. Najpierw tryskali na 71 Lorenę McKennitt, ale i tym razem nie musiała się martwić o to, że sperma 72 zalała jej piękne szmaragdowe oczy. Michelle Williams została zaproszona do 73 dokładnego zlizania spermy jurnych chłopców z pobliskiego gimnazium z twarzy 74 Loreny McKennitt, co z ogromną przyjemnością zrobiła. 75 76 Loreena McKennitt nie lubiła aż tak bardzo smaku spermy jak Suzanne Vega i o 77 mało nie zwymiotowała, gdy jeden z chłopców pomylił ją z nią i 78 gwałtownie trysnął do jej ust, drażniąc podniebienie - zaksztusiła się i 79 poczuła mdłości. Nie przejmowała się tym, bo nadal pozostawała niemal autentyczną dziewicą, w 80 przeciwieństwie do Suzanne Vega - jej błona dziewicza była nietknięta, 81 dawała się chłopcom namówić tylko na pieszczoty ręką, dopiero gdy chłopak 82 był bliski wytrysku ogrzewała jego penisa ustami, ostrzegając go by nie 83 zapomniał się i fontannę plemników skierował na Suzanne Vega. Ten jeden 84 palant (na imię miał Brad Pitt) nie ostrzegł jej w porę, że jest bardzo 85 bliski orgazmu i wypełnił jej usta białymi sokami, zwijając się z rozkoszy. 86 Brittany Murphy zastanawiała się przez chwilę czy by nie ugryźć go w organ 87 zanim mu opadnie, ale w końcu dobre wychowanie zwyciężyło, poprosiła tylko o 88 timeout i poszła do kuchni napić się soku z wiśni i jabłek Hortexu, by zabić ten 89 smak, który całkowicie ją opuścił dopiero po zjedzeniu całego obiadu 90 nazajutrz. 91 92 Następnego dnia zauważyła, że ma płatki zaschniętej spermy w swoich 93 rudoblond włosach, a na jej szkolnym mundurku jest żółtawa plama od spermy, 94 musiała sama zrobić pranie, bo jeszcze matka by się domyśliła jak dobrze 95 bawi się jej córka na imprezach i uziemiła ją - ten chłopak miał 96 naprawdę zdrowe jądra i prostatę, wytrysk zaskoczył Lorenę McKennitt 97 całkowicie i tak wypełnił jej usta, że z trudem przełknęła to co wydostało 98 się z jego cewki moczowej. Po tym Lorena McKennitt i Suzanne Vega były już 99 nierozłączne jak dwie papużki - chłopcy zaczepiali Lorenę McKennitt jako 100 lesbijkę, ale chętnie zapraszali na przyjęcia, gdyż zawsze była nadzieja, że 101 pojawi się na przyjęciu także Suzanne Vega, która w wieku lat 14 była 102 już gwiazdą całego osiedla, wszyscy obejrzeli film porno z jej udziałem, 103 który jej chłopak rozprowadzał w Internet, w którym to filmie miała 104 przyjemność z dwudziestoma chłopcami w różnym wieku, najmłodszy miał 12 lat, 105 najstarszy 19. Brali ją w pozycji misjonarskiej, a gdy zaczęły boleć 106 ją plecy od ciężaru męskich ciał, na pieska. Zauważyła, że faceci szybciej i 107 mocniej dochodzą w tej pozycji. Zanotowała ten fakt na przyszłość. Bawili 108 się świetnie, szczególnie jeśli gospodarz miał na stanie żel intymny dla 109 kobiet, wtedy zgadzała się na włożenie członków do pupy. 110 111 Dziewiętnastolatek (Keanu Reeves) dysponował imponującym przyrodzeniem i od 112 razu wziął się do rzeczy, nasmarował jej odbyt obficie żelem i wepchnął jej 113 do pupy swojego 23 centymetrowego kutasa. Pieprzył ją strasznie długo, 114 myślała, że już nigdy nie skończy, pieprzył ją w pupę ponad 45 minut, aż jej 115 sporadyczne westchnienia i jęki przerodziły się w zwierzęce wycie. Potem 116 mimo, że pamiętała o nawilżeniu przez tydzień bolała ją pupa. Keanu Reeves 117 spytał ją jaki chce prezent za wspaniały performance - poprosiła o 118 nową komórkę Apple iPhone i dostała ją. Tak nauczyła się, że jej pupa ma realną wartość. 119 120 Od tej pory miała kilka double penetration z nim i jej ukochanym, tym 121 jedynym. Jej inna koleżanka, Katie Holmes, miała kamerę cyfrową i filmowała 122 te akty seksualne, sama się nie przyłączając, by zachować zawodowy dystans, 123 gotowe filmy ukazały się w Internet. Od czasu gdy lokalna gazeta 124 opublikowała adres bloga na którym były umieszczone, stała się największą 125 nieżądnicą tego miasteczka. Ponieważ lubiła to co robi, szybko rozkręciła 126 interes, ku niezadowoleniu żon i matek polek. Oddawała się nawet za drobne 127 podarunki, wystarczyło postawić jej obiad w McDonaldsie lub skombinować 128 butelkę jabola, wszystko dla dobra Astarte, bogini miłości. Wystarczyło jej 129 dać 5 złotych. Rytualne prostytutki w Babilonie także przyjmowały od 130 klientów drobny pieniążek jako datek na świątynię. W wieku piętnastu lat 131 zarabiała 666 złotych miesięcznie tylko na drobnych usługach seksualnych, 132 jak doprowadzenie faceta do orgazmu w bramie lub jego samochodzie. Wolała 133 w bramie, bo tak było bardziej punkowo i czadowo. 134 135 Zdejmowała majtki (nosiła je na codzień w przeciwieństwie do Suzanne Vegi, 136 bo zauważyła, że chłopcy podniecają się bardziej, jeśli mogą zerwać z niej 137 majteczki - co w konsekwencji sprawiało, że doprowadzanie do orgazmu trwało 138 krócej i mogła obsłużyć więcej klientów oraz oszczędzała błonę śluzową 139 wyściełającą ściany pochwy. Pozwalała się klientom całować, nawet z 140 języczkiem. Jeśli chodzi o seks z penetracją, to robili to na stojąco, w 141 bramie. Po stosunku musiała poczekać chwilkę z 142 chusteczką higieniczną pomiędzy udami, bo inaczej sperma wypłynęła by z niej 143 i poplamiła strój - nie mówiąc już o tym, że matka mogła by zauważyć. 144 Używała mocnych perfum by dodatkowo zakamuflować źródła swojego 145 kieszonkowego. Niektórzy klienci (tych lubiła najbardziej) chcieli zrobić 146 jej dobrze językiem albo wynająć na całą noc (uroda piętnastolatki nie ma 147 sobie równych). 148 149 150 Zwykle zgadzała się na to pierwsze, drugie odrzucała. Bała się iść do domu z 151 obcym. Drażniona językiem jej 60 letniego nauczyciela geografii po raz 152 pierwszy odczuła wielokrotny orgazm. Była tak mu wdzięczna, że się nią 153 zajął, a nie tylko myślał o zaspokojeniu swojej chuci, że pozwoliła mu 154 nasikać na siebie. Ledwie udało jej się uratować sukienkę, starszy pan był 155 tak podekscytowany, że nie mógł rozpiąć jej haftek i zamierzał zerwać ją z 156 niej - odwróciła się do niego plecami i podwinęła spódniczkę, ukazując brak 157 majteczek (była przewidująca i tego dnia ich nie założyła). Dziadek, twardy 158 jak ciupaga dzięki Viagrze natychmiast chwycił ją za małoletnie biodra i 159 zerżnął pięknie i z przytupem. 160 161 Podczas gdy jego penis wsuwał się i wysuwał rytmicznie z niej, jedną ręką 162 drażniła miejsce szczególnie wrażliwe na jego uprzednie pieszczoty i została 163 nagrodzona kolejnym orgazmem. W ten sposób udało jej się nie przesiedzieć 164 ponownie tej samej klasy na pupie. To on zasugerował takie rozwiązanie jej problemu, 165 w notatce w zeszycie ćwiczeń i później przez komunikator internetowy. On 166 także oglądał jej filmiki w Internet i wiedział, że obdarzanie populacji 167 miłością fizyczną to jej hobby i religia. Pierwszy stosunek mieli w pokoju 168 nauczycielskim, po godzinach pracy. Z początku myślała, że to łatwe zadanie, 169 ale okazało się, że mimo Viagry staruszek ma kłopoty z osiągnięciem orgazmu. 170 O mało nie zdrętwiały jej usta od obciągania. 171 172 Pozwoliła mu na wsadzenie w pupę, zwykle faceci bardzo szybko dochodzili po 173 tym jak zobaczyli swój penis znikający w jej niezwykle kształtnej pupie i 174 jej plecy, pokryte włosami do pupy za które, jak zasugerowała, powinien ją 175 pociągnąć w czasie stosunku, poczuje wtedy kontrolę i władzę (silne 176 afrodyzjaki dla mężczyzn!). Kopulowali prawie dwie godziny i zaczynała czuć, 177 że zaczyna jej brakować nienaturalnej lubrykacji. Wreszcie po kilku pytaniach 178 udało jej się wydobyć z niego fakt, że jego fetyszem jest sikanie na 179 kobietę. Profesor był tak sympatyczny, że zgodziła się - zrobili to w 180 szkolnych prysznicach, by nie było śladów. Zgodnie z jego słowami najpierw 181 zrosił jej piersi, potem nasikał do ust (nie domagał się by połknęła), 182 starannie unikając oczu. Kiedy skończył sikać poprosił ją by powiedziała mu, 183 że jest bardzo złą dziewczynką i potrzebuje kary. Ukarał ją z entuzjazmem. 184 185 Z zakamarków płaszcza wyciągnął ogromny wibrator i wepchnął go jej do pupy, 186 uprzednio mocno nacierając go poślizgowym żelem. Kazał jej się masturbować w 187 tej pozycji i osiągneli orgazm razem - trysnął w jej włosy (drugi jego 188 fetysz). Ponieważ Viagra nadal działała, spenetrował ją waginalnie, nie 189 wyciągając wibratora z jej piętnastoletniego odbytu. Tym razem trwało to 190 tylko 45 minut. Chciał jeszcze trzeci raz, ale Suzanne Vega wyprosiła się 191 mówiąc, że już się umówiła z tym jedynym. Zapewniła go, że ten epizod 192 pozostanie na zawsze ich tajemnicą. Założyła czerwone majteczki (koszulę 193 miała cały czas na sobie) i wyruszyła w kierunku meliny, gdzie można było 194 spotkać chętnych na młode dziewczęta, niektóre panienki z jej gimnazium tam 195 chodziły, ale tylko ona oferowała seks analny, one wyłącznie obciągnięcie 196 ręką w bramie za drobną sumę lub jabola, jak szwedzkie nastolatki. 197 198 Wśród jej koleżanek cichodajek zrodziło się wiele zawiści, dopóki nie 199 wytłumaczyła im, że nie stanowi dla nich konkurencji, bo ma znacznie wyższe 200 ceny za usługi, których on nie wykonują. Jej ukochany (nie rozstała się z 201 nim po tamtym incydencie z 20 chłopcami ustawionymi w kolejkę do jej cipki i 202 ust, postanowili prowadzić otwarty związek, no i zawsze miała pieniądze na 203 wino i papierosy, które mogła mu pożyczyć). Nie używała prezerwatyw i nie 204 nosiła biustonosza, dzięki czemu miała jeszcze więcej klientów, jej 205 sterczące spod swetra sutki przyciągały wzrok - wystarczyło wręczyć jej 206 drobną sumę pieniędzy na świątynię Astarte i już podwijała sukienkę 207 zostawiając sciągnięcie majteczek klientowi. Cały czas w czasie stosunku 208 słuchała muzyki ze swojego iPoda Nano, kupionego po imprezie u jednego z 209 bogatszych mieszkańców miasteczka, gdzie jej ciałem zadowoliło się ośmiu 210 mężczyzn i trzy kobiety, biseksualne. Czasami to klient podwijał jej szkolną 211 sukienkę i zdzierał majteczki, co wiązało się z potrzebą zakupu nowych, 212 dlatego nosiła ze sobą w torebce dwie pary zapasowych, żółte jak słonce i 213 czarne koronkowe. Większość klientów sprawnie i szybko dochodziła w 214 przepisowe trzy minuty, unikała pijanych i naspidowanych, bo Ci nie wiedzą 215 kiedy skończyć i bywają agresywni. To była mądra dziewczynka. 216 217 Dawała im autografy na DVD z jej filmami (po stosunku płciowym z fanem). Nie 218 tak wielu chłopców i mężczyzn chciało tryskać na zewnątrz, większość 219 uwielbiała spuszczać się w nią (bez prezerwatywy...). Miała skrobankę i po tym 220 wypadku kazała sobie założyć wkładkę domaciczną. Na przyjęciu bogacza 221 musiała się przebrać w kostium pokojówki, sama też miała w szafce kilka 222 strojów na różne okazje, kiedy wychodziła do klientów w samochodach 223 zaparkowanych w pobliżu szkoły, była w mundurku i musiała uważać na to by go 224 nie zniszczyć - jeden strój zniszczył jej furiat (i potem musiała stworzyć 225 niesamowitą historię wyjaśniającą dlaczego mundurek wygląda jakby 226 przejechała po nim ciężarówka - dla mamy, którą kochała całym sercem i nie 227 chciała jej martwić), który nie dał jej nawet wpuścić trochę żelu KY zanim w 228 nią wszedł - zapamiętała go, bo oglądał ją z daleka przez lornetkę i 229 najwyraźniej oszalał na punkcie jej pupy i bardzo drobnych piersi, które świetnie 230 prezentowały się na filmie nakręconym w dniu dwudziestu kutasów. Tak się 231 podniecił, że zapomniał jak się odpina guziki, zmusił ją do położenia się na 232 ziemi i praktycznie zgwałcił. Cipka i uda bolały ją jeszcze przez pięć dni 233 po tym przykrym wydarzeniu. Postanowiła nie składać zażalenia na Policji, 234 uznała, że sama jest sobie winna, że przesadziła z reklamą swojego ciała i 235 teraz ponosi konsekwencje. Kobiety już takie są, lubią winić siebie. A faceci 236 to świnie. 237 238 Pewnego dnia jej ukochany powiedział, że chciałby nakręcić film z nią w roli 239 głownej, z Loreeną McKennitt i Kirsten Dunst jako flufferkami - w tym nowym 240 filmie przyjemność z nią mieć miało 88 facetów. Stwierdziła, że chętnie mu 241 pomoże, ale nie zgadza się na seks analny w takiej ilości. Ukochany zgodził 242 się od razu, w końcu sceny seksu analnego mógł nakręcić z Loreną McKennitt i 243 Kirsten Dunst jako dublerkami Suzanne Vega. I tak się stało. Film kosztował 244 10,000 złotych, a zarobił 150,000. Zdjęcia trwały trzy dni pod rząd i Suzanne 245 Vega musiała używać kremów kojących i irygacji ziołowych. Tym razem było 246 dużo akcji tradycyjnej, obowiązkową porcję oralu zapewniła Kirsten Dunst, 247 która powiedziała Suzanne Vega, że nie myślała, że sperma różnych mężczyzn 248 tak bardzo może różnić się smakiem i konsystencją. Loreena McKennitt po tym filmie 249 zrezygnowała z wystąpień, pieszczenie ustami 88 facetów, nie zawsze czystych, 250 przestało jej odpowiadać. Najbardziej była wkurzona na grupę kilku 251 przyjaciół, która zmówiła się i tryskała w jej usta bez ostrzeżenia, tak, że 252 sporo jej wypłynęło jej jamy ustnej i poplamiła nową sukienkę, którą 253 założyła specjalnie na tę okazję (to była jej pierwsza taka duża produkcja). 254 255 Suzanne Vega powiedziała jej, że nie powinna tak się naburmuszać, jej smukłe 256 ciało o kobiecych szerokich biodrach musiało przyjąć więcej partnerów niż 257 jakakolwiek, nawet najbardziej zdesperowana prostytutka, sperma wylewała się 258 jej z jej sekretnego ołtarza Bogini, spływała po udach i zgromadziła się w 259 kałuży na pokrytym celofanem łóżku już po tym jak ejakulowało w niej 66 z 260 88. Ukochany odmówił zmiany materaca - powiedział, że to psuło by cały 261 efekt. Jeszcze przez kilkanaście godzin po tym jej błękitne majteczki plamiły spermą 262 wypływającą z jej dróg rodnych. Ponieważ odmówiła analka, nie było double 263 penetration, dobre i to. Kirsten Dunst wyjątkowo dobrze sobie poradziła jako 264 dublerka, jak wiadomo z tyłu wszyscy jednakowi, chociaż uważny widz mógłby 265 zauważyć, że na pośladku brakuje tatuaża Suzanne Vega, ognistej salamandry. 266 267 W pupie Kirsten Dunst umieszczono tylko 5 facetów, resztę zmontowano. Zanim 268 film się zaczął, zgodnie z podpowiedzią Suzanne Vega Kirsten Dunst umieściła 269 w pupie butt plug słusznych rozmiarów i nosiła go całe trzy dni by rozluźnić 270 zwieracz i przygotować jej odbyt do przyjęcia wybranych ze względu na duże 271 rozmiary przyrodzenia czterech dorosłych mężczyzn i 17. letniego podrostka, 272 który okazał się być wyjątkowo wytrwały i tylko wyrozumiałość reżysera, 273 który dał mu kolejne pięć minut sztosów na dojście w pupie Kirsten Dunst 274 uratowała najważniejsze ujęcie. Jaki problem miał ten nastolatek? Otóż był 275 zakochany w Suzanne Vega, a mógł tylko sobie popatrzeć jak biorą ją po kolei 276 obce samce. To od niego, na Walentynki, Suzanne Vega dostała swojego iPoda 277 Shuffle, którego teraz słuchała w czasie stosunków. 278 279 280 Był jednak zadowolony z tego co ma, Kirsten Dunst miała ciasną pupę 281 (wierzcie lub nie, ale to był jej pierwszy anal) i tylko tego czegoś co 282 miała Suzanne Vega jej brakowało. Osobiście wolałby dołączyć do kolejki 283 kopulującej tradycyjnie, na pieska i na jeźdźca z Suzanne Vega w kałuży 284 spermy. Chciał także złożyć swoje nasienie w jej cipce. Był fanem jej filmów 285 od początku, miał je wszystkie i kiedy spotkał ją online, zakochał się. 286 Dlatego wkręcił się do tego filmu, w nadziei, że po zakończeniu zdjęć 287 Suzanne Vega zgodzi się przespać z nim, ale ta odmówiła z powodów 288 zdrowotnych, uważała, że jest dla niego za stara i może sobie wyrobić złe 289 nawyki. Na pocieszenie poprosiła Loreenę McKennitt by mu obciągnęła w 290 windzie ubrana w jej sukienkę i skropiona jej perfumami. Ten impuls 291 wystarczył, gdy tylko zamknęły się drzwi dźwigu wsadził jej rękę pod 292 sukienkę, w którą się przebrała, odwrócił ją do ściany by nie widzieć jej 293 twarzy i wypierdolił wdychając zapach perfum ukochanej. Loreenie McKennitt 294 spodobało się to jak ją traktował i dała mu adres email. Spotkali 295 się jeszcze trzy razy. Chłopak (a było mu Pierce Brosnan) doszedł do 296 wniosku, że skoro Suzanne Vega jest dla niego nieosiągalna, zadowoli się 16 297 letnią Loreną McKennitt, która pieściła go odważnie na lekcji historii ręką, 298 a na przerwie zaciągnęła do żeńskiej toalety i tam odsunęła majtki na bok 299 dając mu dostęp do cipki, nie zdejmowała majteczek ponieważ w każdej chwili 300 do WC mógł ktoś wejść. Pierce Brosnan, uprzednio podniecony pieszczotami 301 niemal pod nosem nauczycielki matematyki doszedł już po kilku ruchach i 302 Loreena McKennitt opuściła sukienkę zasłaniając uprzednio cipeczkę. Idąc w 303 ślady Suzane Vega, także nie używała prezerwatyw, zresztą gdyby któryś z 304 nauczycieli znalazł w szkolnym kiblu zużytą prezerwatywę, byłby raban. 305 306 Majteczki utrzymały wypływającą (miał wyjątkowo obfity wytrysk) lepką ciecz. 307 Loreena McKennitt bała się tylko, że nie wszystko wsiąknie w bawełniane 308 majteczki i cieńka strużka popłynie jej po udach i wszystko się wyda. Na 309 dużej przerwie jak zwykle poszła na tyły szkoły, gdzie w bogatych 310 samochodach czekali wielbiciele łydek gimnazjalistek. Wtedy po raz pierwszy 311 zgodziła się na stosunek w aucie, ponieważ klient miał kamerę cyfrową, 312 kazała mu tylko przysiąc, że nie zniszczy jej szkolnego mundurka. Ponownie 313 dokonała sztuczki z odsunięciem majteczek (różowych) na bok, zamknęła oczy i 314 nie otwierała ich dopóki nie poczuła, że klient skończył. Tyle hałasu o 315 takie nic, pomyślała, może Suzanne Vega nie jest aż taką bohaterką na jaką 316 się kreuje? Tego dnia wzięła jeszcze trzech klientów, zarabiając tym samym 317 na nową kieckę i buty. Postanowiła nie bawić się już więcej w mało płatny 318 biznes obciągania ręką i lub ustami, uznała, że jest już kobietą jak się 319 patrzy. Obciąganie zostawi małolatom jak Tracy Chapman. Dwa dni później 320 oglądała z Loreeną McKennitt i Michelle Williams pierwszy draft filmu, jej 321 zdaniem wypadła świetnie, udało się jej bardzo wyraziście jęczeć - nie tak 322 jak te fałszywe odgłosy w niemieckich pornolach, które uwielbia jej brat. 323 Suzanne Vega zgodziła się po obejrzeniu filmu z reżyserem, że leżenie w 324 kałuży spermy było dobrym pomysłem. Uff! Powyższe zostało napisane jednym wciągiem. W tle oprócz muzyki odgrywane było losowo wiele pornoli. Pisali na zmianę Adam i Agnieszka. Mam nadzieję, że chociaż jednej osobie stanął. Nie, to nie jest relacja, tylko korelacja. Nie marudzić! :-). Napisana została także relacja, według przepisu w nowym neurogroove, ale postanowiłam jej nie publikować. Mój pluszowy Cthulhu wyraźnie "oddycha". W dotyku wydaje się zimny jak lód. Ciekawe co to był za gorzki proszek... {agquarx}

Kategorie


Przygody młodego użytkownika

$
0
0
Z ostatniej chwili: PROSZĘ PODAWAJCIE KRÓTKIE FRAGMENTY, w ten sposób opowiadanie będzie bardziej nadawało się do *czytania* :-). Pięć stosunkowo krótkich zdań (w przypadku dialogu mogę zrobić wyjątek, bo czyta się je szybko) powinno być najlepsze. Powiedzmy po pięć-dziesięć słów na zdanie. Mniej znaczy lepiej. Każdy chce dodać coś od siebie, a cierpliwość czytelnika jest ograniczona! Proponuję Wam świetną zabawę. Napiszemy wspólnie opowiadanie o młodym [u]żytkowniku substancji psychoaktywnych (zwanych mylnie narkotykami). Ma być dramatycznie, śmiesznie i tragicznie, ale przede wszystkim na temat! Będziemy pisać po kolei, *po pięć zdań każdy/każda (lub więcej o ile zdania są bardzo krótkie i ***fragment spodoba się Redaktorce*** ;-) Jeśli fragment BARDZO spodoba się Redaktorce, może on naruszać wszelkie zasady, od tej zasady też są wyjątki, ale są tajne łamane przez poufne ;-))*, swoje propozycje umieszczajcie w kolejnym komentarzu do tego artykułu lub odpowiedzi do tego postu (Google Mail ma feature łączenia wątków...), a Redaktorka będzie dokonywała jego edycji (minimalnej!) i dodawała kolejne wpisy do ciała artykułu :-). Nie martwcie się o poprawność ze względów językowych, poprawię wszelkie błędy jakie zauważę! Nie martwcie się w ogóle o nic, po prostu coś napiszcie od siebie! Artykuł ma adres https://hyperreal.info/agquarx/przygody_mlodego_uzytkownika. Oto na początek 5 zdań od waszej ukochanej Redaktorki agquarx: [hr] Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego zwarte i gotowe papierosy z marihuaną, które pracowicie wykonał poprzedniego dnia, z myślą o takim właśnie zastosowaniu. Cudowny, charakterystyczny zapach marihuany obudził leżącą obok niego w pogniecionej i poplamionej wspomnieniami poprzedniej nocy pościeli blondwłosą i błękitnooką, szczupłą, anorektyczną dziewczynę. Aleksandra zmrużyła oczy i wykonała lewą ręką międzynarodowy gest - "podaj jointa". Wiktor podał jej skręta, spojrzał na jej śliczną buzię i białe, kształtne, dziewczęce piersi, które wyłoniły się spod wymiętoszonej pościeli. Jego myśli powędrowały gdzieś daleko, daleko, hen na łąkę pełną wysokomorfinowych maków, gdzie wyobrażał sobie ich miłosne uniesienia na pokładach ze słomy makowej. Ze świata nieczystej fantazji powrócił, gdy dziewczyna oddała mu papierosa z marihuaną. Aleksandra mrużyła oczy i rozkoszowała się chwilą. Spojrzała na Wiktora, uśmiechnęła się do niego swoim pięknym uśmiechem i ucałowała go w plecy, tuż poniżej łopatki. Poczuł jak dreszcz przenika go od karku do kości ogonowej, a w sercu budzą się pierwotne instynkty jaskiniowca. Nagle zrobiło mu się zbyt ciasno w spodniach. Jego oddech przyspieszył, a źrenice rozszerzyły się w charakterystycznej reakcji podniecenia płciowego. Ogarnęła go złość na siebie samego. Nie może jej tak łatwo ulegać! -- Spieeerdalaj, nic tylko jarasz mój jazz, jarasz i jarasz a nic sie nie dorzucisz! Myślisz, kurwa, ze mam bank czy co??? -- No daj zajarać; ręce Aleksandry zaczęły energicznie masować jego byczy kark... -- SPIERDALAJ! SPIE... RDA.. L A J, powiedziałem! Po czym wyrwał się z jej rąk, które jak uchwyt tarantuli oplatały jego młode, zdrowe, wypieszczone na siłowni ciało. Wstał z łóżka i warknął -- "Pierdolę, z tobą nie ma życia, kobieto!". Sięgnął ręką do kieszeni spodni, z której wydobył samarkę, w której znajdowały się tabletki z zachęcającym, walentynkowym, różowym serduszkiem i wrzucił sobie do ust dwa kółeczka; połknął je bez popicia jak na prawdziwego używkowicza przystało. Po chwili odezwał się znowu -- "Przez takie jak ty, tylu biedaków na odwykach!". Na co ona sprytnie i z niejakim czystym wdziękiem odrzekła - "RZYGAJ popłuczyno po generacji X!". Na takie dictum nie miał odpowiedzi. Dobrze, że nie nazwała mnie "wypierdkiem Solidarności" -- pomyślał z przekąsem. A jej rodzice to niby z jakiego środowiska pochodzą? Same komuchy! Musi skończyć z tą uległością wobec niej! Musi pokazać jej jak zachowuje się prawdziwy mężczyzna! Cierpko-gorzki smak wykrzywił mu już i tak zniekształconą gniewem twarz. "Dobra," -- powiedział -- "ostatni raz dam ci zapalić za friko, ale od jutra musisz przynieść coś od siebie, nie dam się tak do końca wykorzystywać!". Lewą ręką podał jej wypalonego do połowy, grubego jointa. Twarz Aleksandry od razu rozpromieniła się jakby właśnie przypomniała sobie najwspanialsze wspomnienie z dzieciństwa i nagle wydało się, że jest o dziesięć lat młodsza, co sprowadziło do głowy Wiktora niepokojące obrazy i ostrzeżenia przed paragrafami. -- "Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć w potrzebie, kochanie" -- szepnęła mu na ucho i umieściła papierosa z marihuaną pomiędzy pełnymi wargami; zaciągnęła się rozkosznie wykorzystując całą pojemność płuc (a miała czym oddychać!), a jej twarz przybrała zalotny i jednocześnie zamyślony wyraz. Spojrzala na Wiktora z tym szczególnym, znanym mu tak dobrze jej charakterystycznym uśmiechem na twarzy, po czym pocałowała go najzieleńszym na świecie pocałunkiem. Odwzajemnil jej spojrzenie zerknięciem swoich zaczerwienionych oczu i wyszeptał: -- W sumie nie taka zła ta transakcja, jak sie głebiej za...(beknął)...stanowić. Dziewczyna odpowiedziala mu kolejnym uśmiechem, któremu wtórowało wpadajace do pokoju słonce, ogrzewające naszą samotną planetę wędrującą w nieskończonym tańcu po niebiesiech. Jej wlosy nabrały odcienia, który zdawal sie przypominac o dalekim lecie i dojrzewającym wśród natury zbożu. To przypomnialo naszemu bohaterowi o swiezych, cieplutkich i chrupiacych bułkach sprzedawanych w pobliskiej piekarni; zaburczało mu w brzuchu. Spojrzał jeszcze raz na Olę. Jej włosy były zebrane w dwa niezwykle seksowne kucyki, ten wygląd tłumaczył mu dlaczego tak jej ciągle ulega, musi z tym skończyć, pomyślał stanowczo po raz kolejny. Jej oczy jak dwa jeziora koloru niezapominajki wysyłały w jego kierunku złoto-zielone refleksy światła naszego Słońca. Czy ona aby na pewno jest pełnoletnia? Pokazywała mu dowód... Jezu, przecież to jeszcze dziecko, mimo dowodu -- pomyślał, zafrapowany. W co ja się kurwa wpakowałem. Ktoś mi chyba mówił że jej stary robi w antynarkotykowej. Kto mi to kurwa mówił? A zresztą, nieważne... Dalej, niech te dropsy wjeżdżają! -- Co robisz dziś wieczorem? -- zapytała niewinnie. -- Idę się najebać, kurwa. -- Mogę iść z Tobą? -- Będę z kumplami, kurwa. -- Chyba nie będę przeszkadzała, co? -- zatrzepotała rzęsami, uśmiechnęła się pokazując zestaw śnieżno białych, równych ząbków; jej rodzina musiała wydać na jej dentystów fortunę. Spojrzał na nią, westchnął. W co ja się, kurwa, wpakowałem -- pomyślał ponuro. Dropsy wjeżdżały. Wiktor poczuł się zamotany i przestał ogarniać rzeczywistość, coraz głębiej oddychał i czuł się dziwnie. W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi i Aleksandra w szlafroku poszła zobaczyć kto to jest. Okazało się, że to Listonosz, który skrycie kochał się w Oli i marzył o tym, aby podziwiać jej wspaniałe ciało lolity, dotykać je, chciał aby ona dotykała jego pokrytego nadmiernym owłosieniem ciała, chciał się z nią kochać tu, już teraz, natychmiast. Aleksandra chyba zdawała sobie z tego sprawę, a że tego dnia Wiktor nie chciał wyjść z nią wieczorem, postanowiła zrobić mu na złość i gdy Listonosz wręczał jej pocztówkę od znajomych zrzuciła z siebie szlafrok i ukazała mu się tak jak ją stworzono. Listonoszowi listy wypadły z rąk, serce zaczęło łomotać i zakręciło mu się w głowie z niedokrwienia mózgu (inny organ otrzymał cały zapas krwi) -- nie wiedział, czy to co widzi to sen czy jawa, był w siódmym niebie! Serduszka??? Co to za gowno! -- pomyślał Wiktor już na zewnątrz. Pixy po godzinie nie przyniosły prawie żadnego efektu! Nowy diler, ot co! Zadzwonił do niego i umowil sie na spotkanie, rzekomo by kupic wiecej trawy. Dobrze, że spakowal młotek do plecaka. Bez słowa skierował się w stronę przystanku autobusowego. Marian C. stał pod szkołą podstawową na swoim zwykłym miejscu. Ciekawe ile uda mi się dzisiaj sprzedać koksu nastoletnim gimnazjalistkom, pomyślał. Poklepał się po kieszeni. Miły dotyk zwitka banknotów dwustu złotowych podniósł mu natychmiast nastrój. To będzie piękny dzień, pomyślał. Wiktor czuł się coraz bardziej zamotany. Już o trzy przystanki od domu zaczął widzieć pulsujące wzory i kolory gdy zamykał oczy. Było mu trochę niedobrze. "Jednak działają" -- mruknął do siebie. N następnym przystanku wysiadł i przeszedł na drugą stronę ulicy, by wrócić z powrotem. Tymczasem Wiktor, przepraszając w duchu dila za zwątpienie, wrócił do pierwotnego planu pójścia po bułki. Miał ochote na nie popatrzeć, bo przecież pieczywo to taka piękna sprawa. Ogarnął się na tyle, na ile byl w stanie i opuścił przystanek pod domem; już po kilku minutach stanął w korytarzu wiodącym do jego mieszkania. I oto zobaczył nagie plecy Oli, a na nich dłonie jakiegoś mężczyzny. Jeśli zbicie fazy przybrałoby ludzką postać, wyglądałoby dokładnie tak, jak Wiktor w tamtej chwili. Spojrzał z pogardą na kopulującą sobie w najlepsze na stojąco parkę i powoli wycofał się do pokoju. Długo nie zastanawiając się, sięgnął do szafy i rozpoczął poszukiwania swojego ukochanego plecionego kutasa, którego odziedziczył dziaduniu. Ta wykonana z konopnego sznura dyscyplina straszyła już nie jedno pokolenie i nie jedne plecy dzięki niej nabrały szacunku do ręki, która je karmiła. Z odnalezionym narzędziem porządku powoli, celowo głośno stawiając kroki udał się do przedpokoju. Nie musiał kierować się wzrokiem, ponieważ Ola nie kryła się wcale ze swoją działalnością i razem ze swoim zdziadziałym listonoszem nad wyraz donośnie, orgiastycznymi jękami ogłaszała całemu światu swoją zdradę. Nikt nie był w stanie wyjaśnić co się stało, że Listonosz z hukiem wylądował na chodniku wypadając z kuchennego okna. Ola była przerażona, nie wiedziała czego się spodziewać w takiej sytuacji od najwyraźniej napigulonego amfetaminowo (a może nawet było to PCP) Wiktora. Postanowiła się jednak w jakiś sposób zrewanżować. Wiedziała co najbardziej ucieszy Wiktora. Przyniosła mu pudełko pełne ruskich leków (psychoaktywnych). Oczy Wiktora zabłysły księżycowym blaskiem w środku dnia, było w jego oczach coś z wilkołaka przy pełni księżyca, miał ochotę rozedrzeć zębami wszystkie paczuszki zawarte w tym pudełku pełnym pierwotnej Magii. Jednocześnie wróciła mu poranna myśl o miejscu pracy ojca Aleksandry -- bo skąd niby ta "dziewczynka" wzięłaby takie Skarby? Jednak refleksja ta przepadła tak szybko, jak się pojawiła, wyparta chęcią wypróbowania wszystkich tych cudownych specyfików. Tylko od którego zacząć? Nieznajomość cyrylicy utrudniała sprawę, a że odważna adrenalina, dziki testosteron i wiele innych hormonów płciowych i nie tylko buzowało w ciele naszego bohatera, nie zastanawiając się wiele rozpakował pierwszą z brzegu paczuszkę i spożył całą jej zawartość. Na efekty nie trzeba było długo czekać... Scenę zasnuwa na chwilę sztuczna mgła. Światła są przytłumione. Słychać odgłosy bębenków i dud oraz krzyki celtyckich druidów. Widać geometryczne wzory, ściany oddychają. Wiktor przez chwilę zastanawia się co wziął, po czym pada na ziemię bez przytomności. ...wyciagnal z kieszeni wersję kieszonkową pamietników Tadeusza Drozdy, wyrwał piętnastą kartę i zrobiwszy z niej samolot odleciał na nim do macedońskiej wioski na skraju orzechowego lasu. W tym samym czasie w okolicach Łodzi stary woźny ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Poznaniu wynalazł maszynę do destrukcji wszechświat. Zaciągnąwszy się głęboko dymem ze swojej fajki pełnej wysuszonego absolutu nacisnął mały zielony guziczek znajdujący się na lewym pośladku najlepszego swego przyjaciela goryla Karola...I tak powstał Chocapic. Ola zamieniła się w Katy Perry i śpiewając po rusku Bogurodzicę poczęła rozmawiać z Wieśkiem, Wojtkiem czy jak on tam miał na imię na temat braku tematu i urwanego tripa, którego zresztą zapomniał zapominając przy okazji o obecnym co dało się we znaki rzeczywistości zrealizowanej, a raczej jej imaginacji w głowie pacjenta w Twojej, Czytelniku postaci efektem czego było zawarcie zakładu, tuż przed paktem z samym Diabłem z Dextrometorphani hydrobromidium o faktyczne pochodzenie Krasnala Ogrodowego leżącego tuż przy ciele listonosza. Ty, jako prawdziwe wcielenie nikogo postanowiłeś zabawić obecnego już tylko fizycznie na Ziemi kolegę znajdując sobie drugiego kolegę do rozmowy, którym był Szatan Wielki Pierwszy Mocny Full Sobieski Ahmed Method Man Dr. Woland Szary. Namówiliśmy naćpaną, głupią i jednocześnie tempą masę do złożenia obciążających Saddama Hussajna zeznań (tylko mu nie mówcie, że nie żyje ;-) (uśmieszki bez nosków są zepsute - agquarx). Pakt podpisaliśmy wespół z dochodzącymi powoli, lecz brutalnie do świadomości tego gostka co ma tak śmiesznie na imię słowami złożonymi w pytanie "Czy wymaga Pan obecności adwokata diabła". Wygrałaś, ten krasnal został sprowadzony na Twoje, Czytelniczko własne zamówienie z Paryża ale z kim wygrałaś i dlaczego tu jesteś - tego już nie wiemy... Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...w tej chwili poczuł, że Aleksandra polewa go lodowatą wodą z wiaderka. Nie, chyba mi się urwał film -- pomyślał dość trzeźwo. Nie trzeba było brać ruskich wersji wenerycznych dragów -- jęknął i podniósł się na równe nogi; po chwili udało mu się zyskać pewną stabilność. Mieszanka psychotropów i czerwonych serduszek wprowadziła go w stan twórczego otępienia, a zarazem dodała dodatkowej energii do pokonania nowego dnia. Działanie amfetaminy czy PCP zawartego w serduszkach zupełnie zlikwidowało chęć na zjedzenie zakupionych bułek. Wiktor bez uprzedzenia, siarczyście spoliczkował Aleksandrę, żeby nie myślała, że tablety wyleczą wszystkie zranione męskie uczucia i plamę na honorze samca, poza tym musiała przecież wiedziec, kto tu rządzi, oi! -- Za co?! -- krzyknęła Ola , nie mając pojęcia o swojej niewątpliwej winie; innymi słowy była niewinna, taka niewinna. -- Za gówno!! -- Wiktor spojrzał przez okno i zobaczył plamę krwi i mięsa, która pozostała po nieszczęsnym Listonoszu. -- "Jakie szczęście, że mieszkamy w opuszczonej kamienicy" -- mruknął do dziewczyny, po czym udał się na podwórko posprzątać szczoteczką do zębów ciało adoratora nieletniego "mięsa". Jednak zmienię dilera, nagle postanowił i wyciągnął swoją wierną komórkę, Nokię 3210. Musi zadzwonić do człowieka, który zna ludzi, którzy znają ludzi, którzy posiadają dostęp do interesującej kontrabandy. Zostawił wiadomość na automatycznej sekretarce i czekał. Po około pół godzinie otrzymał SMS z numerem telefonu, od nieznanego mu numeru (ale tego się spodziewał). Wykręcił numer i czekał cierpliwie, na ile pozwalała mu na to trzęsionka wywołana pigułami. Nagle odezwał się kobiecy kontr-alt. -- A zatem jesteś w potrzebie? -- O kur...To znaczy tak, jestem w potrzebie, nie spodziewałem się kobiety dilera -- wydyszał Wiktor. -- Mam coś czego Ty nie masz, palancie, pauza, zębatą waginę w której mogę schować towar w razie czego, to dlatego Duzi Ludzie mnie zatrudnili. No i jestem niezwykle zdolna i rzutka. Skończyłam marketing na UJ, męska szowinistyczna świnio. Przełknął ślinę i złość. Jednocześnie wróciła mu poranna myśl o miejscu pracy ojca Aleksandry -- bo skąd niby ta "dziewczynka" wzięłaby takie Skarby? Jednak refleksja ta przepadła tak szybko, jak się pojawiła. -- Chciałbym piguły. -- Mam "jednorożce". Czyste MDMA. Ile mi za nie dasz? I nie powtarzaj cudzych fragmentów dla osiągnięcia efektu stylistycznego zabranianego przez wszystkie podręczniki. Wiktor powoli zaczął się niecierpliwić. Nieznajoma Lady Deal spóźniała się na umówione miejsce na parkingu przed osiedlowym sklepem. Nikt nie lubił w nieskończoność czekać na swego dilera, na dodatek to była przecież kobieta i powinna znać swoje miejsce! Kiedy wkurwiony i zrezygnowany Wiktor postanowił ruszyć po inną mote, drogę zajechał mu biały cadillac kabriolet z lat 60, którego kierowcą była ładna młoda dziewczyna w avangardowej nietypowej fryzurze koloru różowego, na zgrabnym nosie nosiła duże okulary przeciwsłoneczne (pomimo, że był to pochmurny dzień); miała duże słodkie, stworzone do całowania usteczka. Młodzieniec był mile zaskoczony spotkania tak specyficznej postaci która kazała na siebie mówić Mika. -- Rusz swe dupsko,dziwko do wozu! -- rzuciła bojowa dziewczyna -- Mam to czego pragniesz, ofiaro losu! -- Kiedy wsiadł do niezwykłego wehikułu, ten natychmiast ruszył z piskiem opon z akompaniamentem electro clashu dobywającego się z potężnych głośników. Laska rzuciła mu na krocze woreczek z pięcioma pigułkami. -- Gdzie Cię podrzucić, frajerze? -- zapytała. Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...gwałtownie zerwał się z wersalki. Przysnąłem, kurwa -- zaklął osłupiały, w środku rozmowy! - Myśle, że powinniśmy się spotkać, wolę załatwić wszystko na spokojnie. - O 16 w parku za sceną. W oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków Wiktor spędził dzień w wyrku rozmyślając o kwasach. Nie były to tym razem narkotyki. Był to stan psychiczny którego nie lubił. Moralniaki -- pomyślał rozmyślawszy akurat nad uczelnia, rodzicami i kobietami w szczególności. Zastanawiał się czy postanowienie podjęte pod wpływem ma jakiś sens. Nie wiedział czy podoła. Odczyn pH w jego glowie wzrastał w alarmującym tempie. Z chwilą, gdy psychika wyrwała się spod kontroli był już gdzieś w górach Świętokrzyskich, na halach. Słoneczny ciepły dzień odbijał się od twarzy, on sam siedział na skale słuchając piekielnie wysmienitego ambientu mając słuchawki w uszach. Czuł, że wędruje po bezkresach swojej psychicznej osobowości. Etniczne uczucie wzrastało wraz z muzyką. Patrzył na bezkres horyzontu widząc piekielnie żywe i zielone drzewa. Błękit nieba rozświetlał krainę odbijając się o taflę jeziora. Sięgnął po niedopaloną lufe leżącą nieopodal jego ręki i zapalil zapalniczkę. Po napełnieniu płuc jego dusze ciągnęły liny radości. Odnalazł się, poczuł że może zdziałać wszystko. Chwila trwała krótko. Punkt równowagi przechylił się gwałtownie na strone rzeczywistości z myślą o dziewczynie z którą rozmawiał. Przebudził się a w głowie miał godzinę 16. 16? No tak! Dropsy! Na zegarze była 15:50. Zabrał kurtkę i wybiegł z domu. Na miejscu był pierwszy. Po chwili przybyła dilerka. -- Masz kasę? -- spytała oficjalnie, żując nerwowo gumę. -- Kasę? No yyy, gdzieś w spodniach...O kurwa... -- Brawo, życze sukcesów! -- Nie no spokojnie coś wymyślimy, przejdziesz się ze mną? Mieszkam niedaleko. -- Yhm, dobra. Szli obok siebie dłuższą chwilę nie rozmawiając. Po chwili Wiktor dostrzegł znaczek na koszulce towarzyszki. -- Co oznaczaja liscie konopii i glowa tej kobiety? -- To znak naszego stowarzyszenia sióstr konopnych. -- Zakon Marii? -- Dokładnie. -- Dlaczego akurat konopia? -- Dlaczego? Z prostych przyczyn: to jedna z najważniejszych roślin żyjących na naszym świecie, obok szałwi wieszczej i przęśli chińskiej. Przynosi ludziom wieści. -- Jakie wieści? -- O miłości. Każdy człowiek powinien wyzbyć się swoich złych cech przede wszystkim nietolerancji byśmy my, ludzie, stali się jednością. -- Jest przecież tyle zła... -- Dlatego nie przysłano jej bez powodu na Ziemię. Ma swoją role w jednoczeniu. -- Wiesz... dziś mi i ona przyniosła wieść. Męczą mnie życiowe kwasy które chciałbym zwalczyć postanowieniami. Nie wiedziałem czy podołam i nagle ona powiedziała mi tak. Towarzyszka uśmiechnęła się szczerze. -- Jak masz na imię, mały? -- Wiktor – odpowiedział -- Podoba mi się. Agnieszka. -- Zajebiste, kurwa, imię, jak cie jebie! Weszli do domu chłopaka nie przestawszy rozmawiać. Mieszkanie było puste. Wiktor zaproponował Agnieszce kawę. Po czym usiedli przy stoliku i zaczęli rozprawiać na temat różnych stanów świadomości. Opowiadali sobie różne anegdoty z życia. -- Pewnego razu zamiast uszykować stolik na kolację, wziąłem i rozłożyłem rodziców łóżko. Mama dziwnie patrzyła na mnie po tym incydencie, bo to było z jej polecenia. Ja ukradkiem wyłem z tego przypału w swoim pokoju. -- Haha, chciałabym widzieć wasze miny. Rozmowa toczyła się do wieczora. Jak to wieczorem bywa poziom romantyzmu wzrósł i Agnieszka z naszym głównym bohaterem zaczęli palić gibona za gibonem i robić sobie szoty. W między czasie Aleksandra się napatoczyła (wyszła pożyczyć film z wypożyczalni DVD) i przyłapała ich na całowaniu i obmacywaniu, jednak przez swoje poczucie winy zrozumiała to co robi Wiktor, w końcu rano robiła to samo i tylko usiadła w kąciku pokoju zapalając Wiktora zielone...Gdy skończyła uświadomiła sobie że spaliła całość i Wiktor będzie się wkurzał, postanowiła wkroczyć do ich zabawy i wynagrodzić Wiktorowi poniesione koszty tworząc ciasny, spocony, filmowany kamerą cyfrową trójkącik. Zielona pani skłoniła głowę nad naszą trójką. Wolna miłość to w końcu jej specjalność :-). Opary wypalonego ciała Marii Juany zasłoniły czułe poniżenia fizycznej miłości oraz pozwoliły Wiktorowi uniknąć mokrej plamy na jego samczym honorze. Otóż zawsze myślał, że ciasny, spocony, filmowany kamerą cyfrową trójkącik to najbardziej podniecająca sprawa na świecie, marzenie każdego faceta, ale jak doszło co do czego, to po prostu się krępował swojej nagości i nie chciał mu pożądnie stanąć. Opary wypalonego ciała Marii Juany przesłoniły i ten fakt, więcej było śmiechu i miziania niż standardowej fizycznej miłości. Tak nagle jak dopada euforia, dopadła Wiktora ogólna depresja i apatia. Właściwie nie wiedział dlaczego, co by zmieniło ten stan. Świat się zaczął kurczyć w zastraszającym tempie, obraz coraz bardziej nasycony i śnieżny jak pusty kanał telewizyjny zdawał się walczyć z dźwiękiem, raczej piskiem w uszach o pierwszeństwo -- panowanie nad moją wątłą osobą myślał Wiktor. Zdecydował się położyć na ziemi i skulić w embrionalny kłębek, nie widział nic poza białą plamą przed oczami, nie słyszał nic poza nieustannym wysokim gwizdem nie nad uchem, ale wydobywającym się z wewnątrz, ze środka. Stety, niestety, w każdym razie oprócz depresji pojawiły się apatię pogłębiające halucynacje w postaci zmarłych rodziców patrzących z wysokości na bazwładne ciało syna i z pogardą w głosie wymieniających po kolei wszystkie jego dokonania, a było ich niezwykle dużo. Poczynając od fasolki bretońskiej na koszuli prezydenta, a kończąc na niezwykle silnej psychoaktywnej substancji ochrzczonej mianem UFO... Gdy Wiktor się ocknął, dogłębnie poczuł całą odrażającą obecność miejsca, w którym się znajdował. Pokój wypełniała brązowa ciecz, w której pływały dowody konsumpcji wszystkich dragów znanych ludzkości od Anno Domini 1669. -- Kurrwa, znowu to samo... -- mruknął do siebie zapalając papierosa z marihuaną, którego miał ukrytego w DVD z filmem Fight Club. Spacerując po zasyfionym mieszkaniu miał dziwne rozkminy. Nie zważał na jaszczurzy ogon, jaki miał przyczepiony do tyłka. Usilnie próbował przypomnieć sobie cokolwiek. Ile czasu trwa ten obłęd... Za sobą usłyszał szelest i cichy stuk -- to Aleksandra wypadła z szafy, osunęła się na ziemię i zachrapała tonem przywodzącym na myśl ciężarówkę Robur. Shit happens, pomyślał. A może shit is happening? -- udał, że filozofuje. Poszedł się odlać. Stojąc nad kiblem podziwiał pornole wysmarowane musztardą i powieszone na ścianie. Gdy kończył, skierował głowę w dół i zamarł - w obsranym kiblu leżał zatopiony rewolwer typu Colt. Podniósł rewolwer, sprawdził magazynek. Załadowane było pięc komór z sześciu. Zamknął magazynek, wprawił go w ruch wirowy, przyłożył rewolwer do głowy. Nacisnął spust. Nagle urwał mu się film. Nazajutrz Wiktor obudził się mając ogromną ochotę na fasolkę po bretońsku z dworcowej budki. Zjedzenie takowej fasolki stanowiło dylemat, gdyż niedługo miał zaplanowane masowe palenie jointów oraz oczywiście seks z wieloma partnerkami, z czego większość stanowiły nieletnie Azjatki i Murzynki. Każdy już wie, że Wiktor nie jest cipa, kurwa, i że od zawszę lubił zabawę na ostro, kurwa, dlatego umywszy pachy z grubsza pod kranem, kurwa, i narzuciwszy obficie, kurwa, żel z Biedronki na głowę uczesaną w stylowego irokeza ofensywnie i ekstrawagancko udał się w kierunku dworca. Będąc na miejscu jego ładne oczy ujrzały znajomą twarz, dostrzegł blondwłose dziewczę w lateksowym czerwonym kostiumie z oczojebnym pomarańczowym napisem na plecach "Blowjob for life", to była jego lolita z dowodem, jego Ola. Podszedł do niej posuwistym, sprężystym krokiem; rozmowa przebiegła następująco: - Cze co ty tutaj kurwa właściwie robisz, kurwa? - Normalnie kotku, to co zwykle, handluję dupą, ni? - O tej godzinie? Wcześnie rano jest, kurwa. - A bo, misiu, nawciągałam się fety wczorej i fajki mi się skończyły, a piniędzy nima, bo ten ogólnoświatowy kryzys jest ekonomiczny normalnie, ni? - Acha, dobra to ja lecę, kurwa, opierdolić jakąś fasolkę, kurwa, a później standardowo będę jarał, kurwa, gibony i posuwał jakieś panienki, kurwa. I przestań mówić takim dziwnym żargonem, kurwa! - Czekaj coś ci powiem, w ciąży z tobą jestem, normalnie, ni! - He he weź spierdalaj z takimi tekstami, wracaj lepiej do roboty. - Na prawdę, to już jest potwiedzone dermatologicznie. Aaa i żem prawie zapomniałam, chyba mam tego, no jak to sie nazywa, o już mam; HIVa chyba mam i ubytki w górnych jedynkach! "Pierdolona szmata!" -- krzyknął w myślach, przy czym przestraszony odruchowo chwycił się za krocze -- "HIV i dziecko... przejebane. Mam wyjebane na nią!" -- "Weź spierdalaj! Nie będzie żadnego gówniarza. Mam na Ciebie wyjebane, więc rób sobie co chcesz tylko nie przyłaź już do mnie i spierdalaj!" -- Krzyczał na dworcu Wiktor wzbudzając zainteresowanie tłumu podróżnych, po czym zostawił osamotnioną Olę na pastwę brutalnego życia i głodu narkotycznego. -- "Ale to także Twoje dziecko gnojku!" -- wołała zapłakana do szybko oddalającego się Wiktora, który odwróciwszy się w jej kierunku wystawił środkowego palca i poszedł dalej. Złość wypalała jego żyły, był wściekły. Nie mógł przestać myśleć o zaistniałej sytuacji. -- Hej, szefie masz może dorzucić na "bilet" -- spytał brudas z berzy. -- Wypierdalaj! -- po chwili chłopak zdał sobie sprawę iż leży na zimnej posadzce z krwawiącym i złamanym nosem, a nad nim dwóch bezlitosnych "podróznych" z ponurymi minami; brutalnie go kopali. Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...przed oczami miał jednak kompletną, aksamitną ciemność. Zerknął na zegarek. Osiemnasta trzydzieści. Wiktor otworzył z trudem powieki. Czy to już pora iść na tę cholerną uczelnię? Jego ręka automatycznie powędrowała do woreczka zawierającego...pomyślał sobie "o rany, jak to dobrze, że to był tylko sen..."; jednak po chwili dobudziwszy się do końca, zobaczył u swojego boku dwie dziewczyny, Aleksandrę i kobietę której imienia nie pamiętał. Zaczął zastanawiać się w którym momencie stracił zdolność rozróżniania snu od rzeczywistości zrealizowanej. I co to oznacza dla jego duszy. Po chwili rozmyślania stwierdził że te rosyjskie psychotropy, które kilka dni wcześniej dostał od Olki działają zajebiście, te sny były tak realistyczne, przecież dla takiej szmaty jak Olka nie zabiłbym jakiegoś jej kochanka, przecież to jest wysoce karalne a ja się chce zachować dziewictwo swojego odbytu, to jak wiadomo warunki więzienne temu nie sprzyjają. Wystraszony szybko wstał i podbiegł do okna, jego oczom ukazał się niezwykły widok... Spoglądając w dół, w kierunku miejsca, w którym we śnie leżakowaniem rozkoszował się zuchwały Listonosz, zauważył tajemniczą torbę, wypełnioną po brzegi świstkami papierów, do złudzenia przypominających pieniążki, dużo pieniążków. Pierwszą myślą, która przeszła mu przez zmiksowany baniak, było: "Ciekawe, czy aby na pewno została wyprodukowana z syntetycznej skóry, na zwykłą mam przecież uczulenie...". Szybko ogarnął go jednak widok wyfruwającego, niczym CEV po zamknięciu powiek na LSD, banknotu dwustuzłotowego. Korzystając z lekkiego zamyślenia Wikusia, do torby zaczęła pomykać znajdująca się nieopodal rudowłosa, piegowata, bardzo blada, szmaragdooka, ubrana w bardzo skąpe mini koloru czerwonego dziewucha. -- Przepraszam, czy to nie panu wypadł z okna ten wytwór przemysłu kaletniczego? -- zapytała miłym, słodziutkim głosikiem, jakby nabrzmiałym helem. To kojarzyło się już jednoznacznie ;-) Odparł więc, starając się zachować zasady grzeczności... (prośba - piszcie krótsze fragmenty) (...ciąg dalszy nastąpi, niewątpliwie nastąpi, już nadciąga kolejny fragment...)

Kategorie

Pozytywne Wibracje

$
0
0
dzisiaj w nocy miałam znów sen // uciekałam przed wzburzonym tłumem // ubrana w suknie zdobną w tren // nie mogę objąć tego rozumem zbudziło mnie uczucie wolności // wszechogarniające spełnienie // gdy jestem fanką samotności // prowadzę naprzód moje marzenie marzę o świecie w którym zielsko // jest wolne i dostępne każdemu // taka już jestem skrzywiona diabelsko // morały prawisz ciału SWOJEMU wojna z dragami musi się skończyć // nie może być ścigany szczyt // ducha i ciała nie da się rozłączyć // oto kolejny [u]żywkowy hit ten wiersz nie jest po angielsku // bo znowu byście rzucali maciami // i nie jest tylko wyłącznie o zielsku // jakoś powiążę końce z końcami codzień też bywam bardzo naga // chociaż ubrana od stóp do głów // nie jestem żadna Baba Jaga nie puszczam się za kilka stów mam misję na tym świecie małym // walczę z logiką bezlitosną prawa // szaleństwo pleni się po świecie całym // chyba ja zaczę dragi rozdawać by ludzie mieli okazję przeżyć // to co jest udziałem Waszym // i nie napotkać i się nie zderzyć // z logiką bezlitosną sądowych maszyn ten wiersz zaczęłam pisać po angielsku // ale brutalnie przeszłam na polski // znam więcej rymów w swoim języku // noszę pończochy i podwiązki nie poddawaj się, bądź nieposłuszny // don't bogart this joint my friend // we will fight to overturn DEA-likes // up to the bitter end przepraszam za fragment w języku obcym // inna osobowość przejęła kontrolę // ta osobowość bardziej pasuje mi // Agnieszką jednak z grubsza być wolę mam na sobie suknię białą, letnią // zgadnijcie kolor moich majteczek // azaliż nie jestem poetką świetną? // czy wspominałam, że mam świetny tyłeczek? napiszcie co sądzicie o moich rymach // ale nie czytajcie tego completely sober // w oparach lulek, w jointów dymach! // chyba za chwilę pójdę na rower napiszę jeszcze jedną zwrotkę // bo wyszedł mi całkiem niezły kit // na pewno chcecie ujrzeć moją fotkę // czuję, że dzisiaj będzie wszystko git uniknę uczuć byle jakich // znajdę coś w sobie przy czym warto trwać // wielbię efedrę oraz maki // powinnam już od komputera wstać skłamałam, to nie był koniec jak widać // w tętnicach bije podziemny rytm // myśle co wynieść z domu co sprzedać // a moje płuca wypełnia dym dzisiaj jest dzień dobroci dla zwierząt // Ty, Czytelniku, skomentuj ten list // i nie poddawaj się gdy Cię pałują // gdy słyszysz bata bezlitosny świst to wszystko minie, w Kaliforni // jest teraz debata nad legalizacją // amerykanie butni i wytworni // prawo światowe stoi za tą nacją może już wkrótce spełni się sen // i będzie można palić sobie w parku // powinnam dodać jakiś refren // coś o pocięciu w tysiąc talarków jakbym zaczęła znowu angolić // to wiecie, że mam halucynacje // i muszę odstawić na chwilę dragi // zrobić od dragów sobie wakacje kocham Was wszystkich, bez Was jestem niczym // nie mam ostatnio dużego poparcia // w tym lesie jestem złym leśniczym // pochwały zależą od nóg rozwarcia ja nie fałszuję komentarzy // co to niektórzy ostatnio twierdzą // a gdy to mi się kiedyś zdarzy // to niech mi nogi potwornie śmierdzą jestem uczciwą starą ćpunką // a teraz znowu jestem ruda // śmierdzenie nóg zastąpmy biegunką // przytul się do mego kształtnego uda przesuń swą dłoń wyżej, aż do łona // poczuj mą wilgoć i gorąco moje // agquarx nigdy się nie podda i nie skona // otwieram teraz przed Tobą Pałacu podwoje drogi Czytelniku, jesteś dla mnie ważna // i nie zależy to wcale od wieku // i wykształcenie to rzecz mi nie straszna // po prostu bądź człowiekiem, Człowieku zbieram datki to prawda jest szczera // ale nikomu przecież nie każe // wpłacać ni grosza jeślim przechera // nie muszę wynosić się na ołtarze naprawdę liczę się z Waszą opinią // i czytam wszystkie komentarze // nie jestem betonem, partyjną linią // czasami nawet ja coś zajarzę jestem wariatką, to muszę przyznać // i na dodatek mam bzika sekszenia // po jednej nóżce zsuwa się bielizna // to obietnica Twojego spełnienia spoglądasz głeboko w moje oczy // wysuwam koniec zwinnego języka // to tylko szablon Agnieszki roboczy // wydostał się, gdy oko przymykam MAM PISAĆ DALEJ? BO MOGĘ TAK DŁUGO, ALE OSTATNIO CZYTELNICTWO SPADA ORAZ LUDZIE SIĘ SKARŻYLI, ŻE MOJE WPISY SĄ DŁUGIE, PONAD LUDZKIE NIEWSPOMAGANE AMFĄ SIŁY, WIĘC SIĘ DOSTOSOWUJĘ :-). Źródło: umysł POEETKI, tłumoczenie: zbędne. Redakcja: spóldzielnia Jakoś-Takoś. Datki można tutaj (im więcej tym lepiej, ale akceptujemy każdą sumę :-)): 07114020040000390221787095. W tytule wpłaty proszę wpisać "Tłumaczenie". A CO, JUŻ MYŚLELIŚCIE, ŻE PRZESTANĘ ŻEBRAĆ? ;-).

Kategorie

Wzgarda Edwardem (El Kurczacze # 3)

$
0
0
Opowiadanie wprowadzone jako eksperyment i by sprowokować dyskusję. Tak zwane rozpoznanie ogniem :-). Autor nie udzielił zgody na jego wprowadzenie, ale ponieważ kopiujemy z wszelkich źródeł, to mamy to gdzieś. Wszelkie rozmowy i przekleństwa proszę kierować najpierw pod URL http://talk.hyperreal.info/thread/24074. W ciągu *pięciu dni* odniosę się do wszelkich komentarzy, nawet tych najbardziej wulgarnych i poniżających mnie jako kobietę (przy okazji - 11 lipca kończę 32 lata :-)). Kogo interesuje czemu jeszcze nie jestem na odwyku, niech zajrzy na koniec. Wszystko by Maskaradore maskaradore@wp.pl Mile widziane komentarze i dotacje Wszystkie postacie są w 100% fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób żyjących jest przypadkowe. Gatunek: komedia/erotyk Substancja: nikotyna, alkohol. Wzgarda Edwardem (El Kurczacze # 3) *** 1 *** - Ała, normalnie z mopa coś mi chlusnęło w ryja. - Mówisz o tej pięknej buzi, za którą warto by oddać wszystko... taka fajna całuśna buzia, fajne usta... ale najlepsze są twoje oczy – normalnie antydepresant. Między Edwardem a Moniką coś wtedy zaiskrzyło. Nie trzeba było długo czekać, kiedy doszło do dość intymnej sytuacji: siedzieli wtedy przy stole popijając piwka, gdy Edward nagle zauważył dziwne zjawisko – na bielutkiej bluzeczce Moniki z dużym dekoltem, dało się zauważyć dwa stwardniałe sutki! Może z zimna, wszak trochę piździło, może z podniecenia, wszak Edward opalił trochę swoje blade ciałko, ważne jednak, że Monika zauważyła ten pierwotny, jakże zwierzęcy odruch Edwarda, który zaczął się w nie namiętnie wpatrywać. Ha ha – delikatny uśmiech, słodkie oczki i Edward już szalał z pożądania. Jego erotyczne fantazje o seksie z Moniką na zjeżdżalni dla dzieci przerwał kierownik zmiany, który krzyknął przez okienko El Drive’a – „Koniec przerwy – do roboty”. Zamaskowane papierem piwka powędrowały do kosza. Tego dnia, Monika z dziką satysfakcją rozpalała zmysły Edwarda. W pewnym momencie stanął tyłem do rzędu kas, aby nalać Colę Large i wtedy przed niego weszła Monia i wypinając w jego stronę swój słodki krąglutki tyłeczek, sięgnęła po coś do szafki. Odwracjąc się energicznie na pięcie, puściła tylko zmysłowy uśmieszek i już jej nie było – zniknęła w gąszczu podgrzewaczy do mięsa i stołów do garnierowania. Edward już nie mógł wytrzymać – czuł, że jak zaraz nie upuści trochę ze swoich soków życia, to zwariuje. Czarę przepełniła wizyta w magazynie po nowe słomki dla dzieci o smaku czekoladowym. Wchodząc zauważył Monikę sięgającą coś z górnej półki. Przejście było bardzo ciasne, tak ciasne, że dwie osoby zmieściły by się tylko na wcisk. Monika widząc go, powiedziała: „O, Edwardzik, podaj mi proszę te pudełeczka do El Nugetsów ósemek...”. Edward stanął za nią tak, że pupa Moniki przylgnęła do jego krocza. Erekcja była natychmiastowa, spontaniczna i bardzo silna. Monika czując to na pupci, rzekła namiętnym głosikiem: „O tam... tak, trochę dalej... trochę gębiej”. Edward chyba specjalnie nie chciał wymarać kartonika, masując Monikę od tyłu. W jego umyśle pojawiły się wtedy erotyczne obrazy: jak wgryza się w jej szyję, zlicując pot z jej karku, jak chwyta ją od tyłu za obfity biust i zdziera z niej szmaciane spodnie, jak klęcząc za nią, zrywa zębami koronkowe stringi w kolorze pistacji, i jak wchodzi w nią energicznie swoim twardym jak stal członkiem, a ona wydaje podniecające westchnięcia. Ale to była tylko fantazja. Smażące się frytki były równie gorące co Edward, one również nie mogły czekać – zaczęły więc piszczeć aby ktoś je wyjął ze śmierdzącego, toksycznego i rakotwórczego oleju. Monika wybiegła szybko aby się nie spaliły. Edward został sam w magazynie z penisem tak twardym, że musiał odczekać parę minut aby opadł. Wróciwszy na stanowisko, zaczął nabijać na kasę żarcie dla grubego cygana oblepionego złotem: pięć cheesów, dwa wieś’e, osiem nugetsów i szejk waniliowy. Stary grubas rzucił niechętnie stówę po czym dodał: „Tylko szybko”. Edward nienasyciwszy swych podstawowych potrzeb, poczuł wkurwienie. „Pieprzony gruby cygan... pewnie ochujał jakiegoś Polaka żeby zdobyć hajs na to gówniane żarło... Ha! – odegram się”. Powiedział do niego: „Najmocniej przepraszam, ale muszę iść po trochę lodu. Będzie pan łaskaw poczekać jeszcze minutkę – dodam za to gratis”. Edward pobiegł na zaplecze i zamknął się w szatni od środka. Wyjął zza pazuchy szejka i otworzył wieczko. Spuścił spodnie i zamknął oczy próbując przypomnieć sobie ponętny obraz Moniki. Nic z tego – jego Ryszard nie chciał wstąpić na tron. Otworzył więc oczy i zobaczył prysznic z foliową ceratą na przedzie. Natychmiast stanęła tam jego wybranka. Najpierw, zza ceraty wyjrzała jej czarnowłosa głowa, uśmiechnęła się i powiedziała: „Teraz będę się kąpąć, a ty możesz sobie patrzeć”. Odkręciła prysznic, wystawiła za ceratę swoją zgrabną nóżkę i zaczęła polewać ją wodą. Płynęła ona po jej gładkiej skórze, podobnierz jak chciała by sunąc jego ręka. Edward już działał urabiając bitą śmietanę dla klienta. Cerata odsunęła się, ale Monika w czas odwróciła się tyłem, aby nie ukazać jeszcze w pełni swoich wszystkich wdzięków. Zaczęła polewać się wodą od góry. Jej zmoczone włosy błyszczały teraz w świetle żarówek typu True Light. Po opalonych plechach płynęła woda, dalej przez pupę aż do stóp o małym rozmiarze. Okrągłe, mokre pośladki w kolorze mlecznej czekolady aż prosiły się wymasowanie albo wycałowanie. Wnet, na dno brodzika upadło mydło. „Ups – upadło mi mydło” i schyliła się wypinając tyłeczek, a między pośladkami dało się dostrzeć mięsistą, idealną na małe rypanko cipkę. Edward zrobił sobie chwilę odpoczynku. To było zbyt przyjemne, aby tak szybko kończyć – „jebać cygana” - to najlepsza masturbacja jaka mu się trafiła w życiu. Po chwili wyszedł na ostatnią prostą: „Namydlisz mi myszkę” i z gracją odwróciła się przodem, ściskając trochę nogi tak, że jedno kolanko pozostawało zgięte a udo delikatnie zakrywało jej przesłodką cipkę, tak bardzo rozgrzaną, że dotknięcie jej językiem spowodowało by okrzyk rozkoszy. Niestety Edward nie mógł sobie pozwolić na żaden okrzyk, wzdychając więc w milczeniu posłał do szejka całkiem solidną dawkę gratisa. Wchodząc z powrotem na kasę, mieszał z szatańskim uśmiechem szejka i wręczając go cyganowi rzekł: „A może frytki do tego?”. *** 2 *** Monika to była całkiem cwana sucz. Lubiła sobie podporządkowywać samców. Było kilku, którzy wabieni jej wdziękami byli na każde jej skinienie. Marząc o niej dzień i noc, walili konia, myśląc „Jak by tu ją wyruchać?”. Zaniedbywali oni swoje kobiety, albo olewali je, łudząc się, że Monika jest ich jedyną. Ale ślepi to młodzieńcy, opanowani hormonami, zniewoleni pożądaniem. Monika lubiła się ostro rypać, ale w dalszej perspektywie trzebało było myśleć o przyszłości – jak by tu się ustawić i mieć już lajt na całe życie. Latka lecą, a bogatego męża z dużym bolcem nie widać. Miała całą chmarę chodzących wibratorów, przynieśli by nawet wypłatę, ale tak nędzną, że starczyło by ledwie na waciki, tampony i kromkę chleba. Ale szczęście zapukało do jej drzwi, jej jaskinia rozkoszy nareszcie znalazła godnego zdobywcę – kierownik baru rozstał się ze swoją kobietą! Ulla-la – trzy, cztery klocki na łapę, firmowa gablota i telefon na esemeski do psiapsiółek. Brzmi kusząco. Do tego mieszkanko na wypierdolcu, nie żadne dwupokojowe nędzne lokum, ale mebelki z Ikei i gównostójki z najlepszej fabryki na Tajwanie. Jeszcze importowany pies z rodowodem i opiekunka, jak trzeba będzie wysrać małe cuchnące mięsko zwane dzieckiem (nie wspomne o SPA i masażach aby ciałko lśniło jak kiedyś). Był tylko jeden problem – gościu nie był wcale sexy. Był cipa, maślaj, fluch, frędzel i pantofel. Miękie kluchy, mięki dydek, cienki Bolo. Pełna rozterek, wewnętrznie rozdarta postanowiła się upić i ujarać – jak za dawnych czasów z kumplami brudami. Obaliła tego wieczora parę strongów i zjarała gibona i wzięło jej się na wylewanie żali. Korzystając z okazji, że Edward poszedł w krzaczory się odlać, zagadała do swojej najlepszej psiapsiółki – Ewelinki. „Tylko gdyby nie był taką pizdą... taki trochę bardziej męski... rozumisz – taki kolo z jajcami, a nie mientki dydol, który sam nie wie czego chce... I jeszcze żeby zgolił tą pedalską grzywkę – wtedy byłby git”. Szczęście się do kierasa uśmiechnęło – kiedy klienci składają zamówienie na drive’ie, pracownicy mają na łbie tzw. mobila – interkom, połączony z mikrofonem na parkingu. Chlańsko działo się w ogródku przy knajpie, a mobil pozostał po pracy włączony! Kieras siedział wtedy w menadżerskim i liczył ile wyszedł na plus (wtedy ma kutas premie tylko dla siebie). Jak nie trudno się domyślić, wszystko słyszał. Rozdziawił paszczę i w umyśle od razu zwizualizował sobie obraz nagiej Moniki leżącej na łóżku, która rozchylając powoli nogi mówi: „Take me, take me, fuck me, fuck me!”. Odwrócił się do lustra i spojrzał na swoją pedalską grzywkę. Jedno było wtedy przesądzone – jutro czeka go wizyta u fryzjera. Wróciwszy do domu nie mógł spać. Myśl o ponętnej, 5 lat młodszej, gorącej jak jasna cholera i inteligentnej cipce nie dawała mu spokoju. Odpalił więc lapka i wpisał na stronie z warezami: „seks”, „poradnik”, „podryw” itp. Ściągnął sobie kilka e-booków, przeczytał, zwalił gruchę i poszedł spać. Wstając rano spojrzał w lustro na swoje sflaczałe 30 letnie cielsko. Cycki obwisły, bęben wyjebał, bladość, zero tricepsa, pedalska grzywka i ślad po obrączce (był zaręczony 7 lat). „To trzeba naprawić!” – krzyknął, i idąc za radą podręcznika ludzi sukcesu dodał „Jestem najlepszy! Jestem kurwa najlepszy!... Banda jełopów... wyjebie ich z roboty.” Fryzjerka miała niezły ubaw, gdy przyszedł do niej i powiedział, że chce być sexy ciacho. Objebała go więc na amerykańskiego Marine – z boku krótko, z góry długo. Do tego kilka psiknięć Bruno Banani i laseczki będąc lgnąć do niego jak w tej reklamie. Jak będzie jechał swoim firmowym Fiatem Panda, będą rozbijać się na masce, aż bedzie musiał włączyć wycieraczki aby coś zobaczyć. Taką sobie metaforę wymyślił – „Jeżeli dobrze to rozegram, otworzę drzwi i do środka wpuszczę tylko najlepszy towar”. „Jestem kurwa debeściak” – pomyślał i pognał do pracy. Mijając billboard z reklamą bielizny KK i ciałkiem odwodnionego modela, przypomniał sobie o rozdziale „Jak wywołać pożądanie”. Stwierdził „Fuck! – Jestem trochę zbyt flak!”. Ale nie bez kozery został kierownikiem – był w kurwę kreatywny. Zatrzymał się więc w Tesco i kupił 20 par najtańszych skarpetek. „Jutro idę na siłkę, a dzisiaj muszę coś pościemniać”. Do knajpy wbiegł tak szybko, że nikt nie zdążył mu się przyjrzeć. Zamknął się w menadżerskim i zaczął wypychać sobie ubranie skarpetkami. Dorobił sobie sztuczne bicepsy – po 3 pary na rękę, klatę – tu wpierdolił 10 par, i najważniejsze – wypchał jaja, też na 10 par. Teraz był maczo – mięsień siedzi, diczan siedzi, dobryw fryz, dobry tekst i odpowiednia strategia, czyli zmiany personalne. Wypisał wypowiedzenie Edwardowi, Wąsiowi, Dominasowi i Double G. „He he – ona jest moja”. Wychodząc do palarni już miał uszykowany tekst do Moniki. Właśnie paliła swojego cienkiego witka, gdy wszedł na bujanie i wdechu. Złowieszcze spojrzenie w pozostałych pracowników sprawiło, że zostali sami. Usiadł obok niej i rzekł: „Łooł, ale sexy dziś wyglądasz.” po czym udał zarzenowanie, że niechcący mu się wymksnęło - „Ach ten testosteron – nie mam kobiety dwa dni i już mi rozum odbiera... normalnie rozpierdala mnie od środka... zaraz eksploduję jak się nie ugaszę.” i brewka do Moni i pseudo-całusek. Tak – to było dość groteskowe, ale w podręczniku napisali „Lepiej uderzyć bezpośrednio z pełnej epy. Inteligentne kobiety docenią także innowacyjność. Pamiętaj – kobieta zawsze wychwyci złamanie schematu”. Zadziałało. Monia nie mogła nie skorzystać z okazji – „W magazynie skończył się miks szejka – trzeba go trochę wyssać... to znaczy obciągnąć, znaczy wyciągnąć karton. Jest taki ciężki, a jestem taka delikatna, hi hi – pomożesz mi z nim.” Gdy uklękłnęła przed nim, kierownik od razu uświadomił sobie wady swojej byłej – nie taśtała na spontanie, nie taśtała nigdy! Monia miała idealne usta do loda. Do tego fryzura, która patrząc z perspektywy sylwetki miała kształt wybitnie falliczny (takie a’la lata 30). Znowu ten deliktatny rozbrajający uśmiech, lekkie oblizywanie wargi, szeroko otwarte, proszące oczy. Zaczęła rozpinać rozpora a on „pogłaskał ją niczym dobrą sunię”. Gdy spuściła spodnie w jej twarz posypała się góra skarpetek. Uśmiechnąła się tylko i rzekła: „Ale się dla mnie starałeś, ale ja lubię ssać małe kutaski – zobacz jaką mam małą buzię... Ooo! – ale widzę, że twój Ryszard to prawdziwy król.” Chwyciła jego penisa w pełnej erekcji i delikatnie muskała go z boku palcami. Robił się coraz większy i twardszy. Opuszkami palców ściągnęła napletek, ukazując czerwonego i nabrzmiałego żołędzia. Zamiast objąć go do razu pełnymi ustami, wsunęła go do buzi i powoli wysunęła. „Trzeba go trochę nawilżyć” – rzekła, ale tak naprawdę niezbyt lubiła robić laskę nie z miłości. Chwyciła więc polewę czekoladową do lodów i trochę wylała na czubek jego członka, po czym ustami zaczęła ją rozprowadzać. Zaczęła także mruczeć i bardzo profesjonalnie ssać. To była ciężka robota, ale jak to stwierdziła Monicca Belluci: „Na końcu, przyjemność mężczyzny, staje się przyjemnością kobiety”. Nie wiem czy Monia czuła wtedy przyjemność. Zamknęła oczy, więc myślę, że wspominała wtedy swojego pierwszego loda – swojego pierwszego chłopaka, któremu ciągnęła z miłości – to mogła być dla niej przyjemność. Fakt, że dokończyła zadanie ręką, też o czymś świadczy. Co Monia miała w głowie? Hajs, hajs, ruchanie i ciuchy? Może to była rozsądna strategia życiowa? Może powinniśmy zamnkąć to opowiadanie pięknym przesłaniem: „Liczy się tylko miłość, więc kochajmy się?”, albo: „Idź za głosem serca, a nie za głosem szmalu?”, wszak ich małżeństwo i tak by się rozpadło, wystarczyło by żeby na wakacjach Monia poczuła jakiegoś latino bolca i spierdoliła by żreć banany i ruchać się wśród palm. Tak – to by było piękne i mądre zakończenie, ale pozostała jeszcze historia Edwarda, który nie dał sobie chłopak w kluski dmuchać. *** 3*** Zrobił to, co wielu by zrobiło w jego sytuacji – wyjął z konta ostanią stówę i kupił na stacji 0,7 Jacka Denielsa. Uchlał się razem z resztą wyjebanej ekipy, rozkurwił przystanek, podpalił śmietnik i poszedł w dom. Ale Szatan tak łatwo nie odpuszcza – często nęci najgroźniejszą ze swoich tajemnych broni – narkotykami! Młodszy brat Edwarda to był cakiem imprezowy kolo. Balety non stop, kółka, dropsy, fecia, blachary, bitki z wiejskimi pazurami, śmiaganie bąkiem po lodzie i rozpierducha publicznego mienia. Gdy Edward wrócił na haus, zastał go siedzącego przy kompie ze szklistymi oczyma i bananem na ryju. „Zżarty” - pomyślał i już chciał udać się w kimono, gdy przypomniał sobie werset z pewnej znanej książki: „Lepiej uderzyć bezpośrednio z pełnej epy. Inteligentne kobiety docenią także innowacyjność.” Nie bacząc więc na godzinę demonów, wziął od brachola torbę fety i wciągnął na desce do prasowania. Kiedy zaczął się loading już go nie było w domu. „Wyrwał mi lachę, to ja mu wyrwę mózg” – pomyślał i uśmiech od razu zagościł na jego twarzy. Miał już plan – najpierw musi zdobyć adres tego złodzieja cudzych dup. Podbił więc do knajpy. Nocna zmiana wpuściła by go do środka, ale on wolał zasadzić drzwiom z papcia. Bach! – poszły pierwsze drzwi, Chlast! – poszedł liść do kierownika zmiany, trzy, to było już klikanie w kompie w poszukiwaniu adresu. „Jest – mam tego skurwola!”. Facet mieszkał na parterze w nowym bloku, w wyjebistym stylu dla nadzianusów. Obliczył który numer to jego okno i wspiął się na balkon. Kieras leżał na łóżku. Edward kucnął aby przyjrzeć się bliżej sytuacji. Po chwili do pokoju weszła Monika. Była cała mokra i miała na sobie tylko króciutką obcisłą białą koszulkę. Czekoladowe stwardniałe sutki prześwitywały przez prawie przezroczysty materiał. Wydatne idealnie krągłe piersi tworzyły na nim dwie górki, tak wspaniale pasujące do męskiej dłoni. Gdy wchodziła do pokoju, spod koszulki dało się dostrzec jej słodką cipkę przyciętą w cieniutki paseczek. Kiedy spostrzegł ją kieras, udała niewinnie wstyd, uśmiechnęła się i zaciągnęła koszulkę na dół, która od razu podskoczyła do góry ukazując brzusio. Delikatnie kroczyła zgrabnymi nogami, kokietując chodem i puszczając zalotne spojrzenie. Kieras usiadł na łóżku i napalony podziwiał boskie stworzenie ewolucji i dobrych genów. Monika weszła na łóżko i w pozycji pieska zaczęła zbliżać się do swego nowego wybranka. Jej odsłonięta pupa zaintrygowała Edwarda, zwiększając jeszcze bardziej jego wkurzenie. Złość i pożądanie – z tej kombinacji nie mogło wyjść nic dobrego. Kierownik rozchylił nogi a Monia zaczęła muskać noskiem jego odziane w slipy krocze. Erekcja była natychmiastowa, co wyraźnie ucieszyło partnerkę. Uklęknęła między jego nogami, odchyliła włosy i powiedziała: „Mam pomysł”, po czym zeskoczyła z łóżka i z energią nastolatki zaczęła coś wyciągać z torebki. Wyjęła jakiś przedmiot i chowając go za plecami zbliżyła się do kierownika. Jędrne piersi przylgnęły do torsu mężczyzny, który westchnął w geście ekstazy. A to był dopiero początek wspaniałego seksu. Owym przedmiotem okazały się kajdanki, obite różowym futerkiem, którymi od razu przypięła jego ręce do łóżka od strony ściany. Teraz był bezbronny. Teraz mogła robić z jego sterczącym penisem co tylko chciała. Mogła się nim bawić godzinami, przerywając co jakiś czas aby wydłużyć zabawę. „To moja ulubiona zabawka” – rzekła i ściągnęła mu majtki a jego członek uderzył ją w twarz. Na powrót uklęknęła między nogami i dłońmi zaczęła jeździć po jego udach aż westchnął, nie mogąc się już doczekać o więcej. „Mam zdjąć tą bluzeczkę?” i podniosła ją troszeczkę do góry ukazując rąbek różowych sutków. Jednym sprawnym ruchem zdjęła ją i rzuciła w okno za którym Edward obserwował całą akcję. Mógł przerwać te szatańskie harce, ale nie – wolał popatrzeć jak jego ukochana doprowadza mężczyznę do miłosnego szału. Pocałowała go w usta, potem w sutki, pępek aż jej najsłodsze usta spotkały się królem Ryszardem. Średnio długie włosy muskały jego skórę gdy wzięła go do buzi bez użycia rąk. Delikatnie ustami ściągnęła napletek i jego nabrzmiały krwią żołądź znalazł się w ustach. Jęczał gdy zaczęła powoli go ssać. Twardy jak stal penis jeździł w jej buzi coraz szybciej i szybciej. Za wczasu przestała, chcąc zostawić coś z jego energii dla siebie. Usiadła okrakiem na jego brzuchu i zaczęła pocierać swoją ciasną i mokrą cipką o jego fallusa. W końcu chwyciła go sprawnie do ręki i powoli wsunęła tam gdzie jego miejsce, wydając przy tym podniecające jęknięcie. Zaczęła powoli, a na jej twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia. Pożądanie wzięło jednak górę i jej ruchy były coraz szybsze. W końcu zaczęła na nim skakać aż łóżko skrzypnęło, niedostosowane do tak ostrego ruchania. Przez kilkanaście minut ujeżdżała swojego kowboja, przyspieszając i zwalniając tempo, tak aby przedłużyc stosunek i dać sobie jak najwięcej przyjemności. W końcu wyszła na ostatnią prostą – robiła to mocno i szybko, coraz mocniej. Jęczała przy tym jak młoda nagrzana siksa. W końcu król Ryszard wystrzelił – nasienie swobodnie zaczęło wypływać w jej ciało, ale wnet, najlepszy orgazm życia zepsuł widok Edwarda stojącego za plecami Moniki! Oczy szaleńca, wory pod oczami, szatański uśmiech i nikłe światło padające na jego twarz. Monika zobaczyła przerażenie kierownika, tym czasem on dostrzegł siekierę w ręku opętanego Edwarda. Nie zdążył krzyknąć, gdy Edward potężnym zamachem zajebał od boku w głowę Moniki, odrąbując jej skalp. Jej piękne, ale już nieżywe ciało opadło bezwładnie na ziemię. Kierownik stanął twarzą w twarz ze śmiercią. Ze spętanymi rękami mógł tylko próbować kopnąć napastnika, ale na nic to się zdało. Edward chwycił wazon i cisnął nim w ofiarę. Rozbił się na jego głowie, nie zabijając go, tylko pozbawiając przytomności. „Chciałeś ruchać, ale zapomniałeś o prezerwatywie”, i wyjął paczkę „Supermen Safety Fun”. Wziął jednego kondoma i naciągnął go na głowę kierasa, który po chwili zaczął się dusić. W tym czasie, zadowolony Edward stanął nad zwłokami Moniki i wyrzekł przerażające słowa: „Nawet teraz jesteś piękna. O, jakie kształtne piersi... Mmhh – delikatna skóra. Teraz jesteś moja już na zawsze. Wezmę cię do domu i zmumifikuję i będę jebał kiedy tylko zechcę. Tylko twoja główka... chm? – niezbyt ci do twarzy bez kawałka czaszki.”, po czym wziął czapkę bejsbolówkę i nałożył na głowę wybranki swojego serca. Kierownik właśnie dogorywał duszony przez kondoma, gdy Edward wreszcie posiadł najpiękniejszą kobietę jaką znał. „Miłość jest ślepa. Miłość jest piękna. Moja miłość zwycięży nawet śmierć.” 17-21.07.2008 maskaradore@wp.pl Kilka osób zadało mi stosunkowo uprzejmie pytanie ("agquarx, ty głupia, tania dziwko, czemu jeszcze nie jesteś w ośrodku?") czemu jeszcze nie jestem na odwyku dla nimfetek ze schizofremią. Otóż z powodów państwowych czyli niezależnych ode mnie jest jakiś poślizg z przelaniem opłaty od Ministerstwa X do Ministerstwa Y (cięcia budżetowe...) i w związku z tym nie mogę tam wyjechać jeszcze przez jakieś...dwa tygodnie. Cieszę się bardzo, trochę mniej cieszy się moja rodzinka, która ma mnie tak samo dość jak niektórzy Czytelnicy, bo ciągle pożyczam od nich pieniądze i wydaję na dragi. Już mi nikt nie chce pożyczyć... Przysyłajcie mi liczne złotówki ;-), a ja będę Was raczyć licznymi artykułami by jakoś zapchać sezon ogórkowy. Już 7 złotych 25 groszy wystarczy na 300mg efedryny, stanowiącej główny składnik paliwa rakietowego, którym się raczę, gdy chcę coś sporego przetłumoczyć albo przeprowadzić jakiś większy research online. Dlatego w tytule wpłaty można wpisać sugestię na co ma być przeznaczona - np "Tłumaczenie" lub "Research" albo "Prezent Urodzinowy" ;-).

Kategorie

Juniper and Sage

$
0
0
She was dreaming and in that dream he was stark naked and ready to go. She perfumed her long, soft hair with juniper and sage before a large mirror-altar. He smelled of fresh sweat and his cock was hard and long and raw. She saw him in the mirror. He was walking towards her like it was something completely normal. Goddess, he was enormous, thick and long, she was wondering if he will be able to fit into her tight, already wet young pussy. She was wearing a white petal skirt and sky blue blouse and a pin with a sign of Astarte in her hair. Her feet were bare and her lips were glistening with artificial moisture. She had a small piercing in her left nosdril in form of miniscule pentagram. He put his hand on her hip and turned her around. Her panties, white and girly, went down, tugged by his other hand. She felt his hot member slide on her voluptuos bottom, his precum marking her fresh young skin. She wiggled out of his embrace and kneeled before him. His dick was right before her face. She smiled at him with all her face and eyes and dimples. She removed a pin from her fiery red hair and it flowed down to her ample bottom. She noticed his manhood twitching according to the rythm of his heart-bit. She put out her tongue and tasted the swollen, deep red gland of his penis. It was salty and sweet at the same time. He groaned from pleasure as her sensuous tongue touched the area just below the gland. She swirled her tongue around and let his dick slide into her mouth, her lips closing tigtly around it's shaft. She moved her head several times, while her tongue was dancing behind her lips just for him, just for his pleasure, piercing in her tongue giving additional hot, metallic sensations. She was cupping his member with one hand and unbuttoned her blouse with the other a bit, then a bit more, showing her shapely breasts, nipples hard and erect; then she moved her hand down her thigh and started to play with her clitoris, her juices wetting her inner thigh, while all the time pumping her head over his manhood, tasting every bit of it like there was no tomorrow. Another man entered, also completely naked and erect. He stood behind her for a while enjoying the view. He had red hair, like her. Suddenly he held her by her hips with his strong hands and in one swift motion entered her cunt from behind. She moaned incoherent words, her mouth busy with the first man's penis. Her body was tugged a bit with every stroke of the red haired man dick and observing the first man face she noticed in his eyes a look telling her that he was close to coming into her mouth. She increased the motion of her hand and her red lips. The first man groaned and she removed his prick from her mouth, still stroking it with her sultry hand. His muscles spasmed and he came, few centimeters from her innocent, freckled, smiling face. First spurt of his sacred jizz landed on her beautiful auburn hair; second burst landed on her face covering her from the chin toward her forehead. Third surge landed in her mouth and left eye. She didn't blink. Some of it landed on her blouse and bared breasts. Fourth shoot landed on her cheek and in her mouth. A black man entered her vision - his cock moved toward her face, almost bursting. Quickly she put his penis in her mouth and soon two big gushes landed on her tongue, filling her lovely mouth. It was sweet and salty, just like she wanted. Another black man with erect penis filled her peripherial vision - he jerked off with his hand and came hard just a few centimeters from her cheek; first jet landing in her blossoming red hair, second and following on her waiting tongue. She swallowed his juices happily and then noticed fifth man, a dirty blonde this time. The first man moved away and the blonde one stood right before her. Immediately she accepted his slacking penis in her mouth, still covered all in hot and cooling cum of several men. She felt it growing under her gentle tongues' caresses and soon it was filling her mouth completely. The second man stopped fucking her cunt and she stood up promptly. The blonde giant laid down and presented his huge manhood to her. She descended on him, letting his cock slide into her. She began moving when she felt the second man touching her soft skirt and moving it up. She moaned anticipating the future. He pressed his penis on her virgin anus and pushed it all in at once. She screamed a little scream, and her sounds soon began to be wilder as two men started moving fast and furious inside her, in unison. She tried to get free, but their hands held her right and their penises pumped her cunt and anus with abandon. The second man gathered some of her red, cum covered hair in his hand and pulled on it. It seemed to work like a charm, she began to climb her way toward orgasm. One, two, twenty strokes and her vulva and anal muscles began convulsing. The second man and the blonde roared together like two wild bears, her muscles closing on their cock made them cross the treshold. She felt them tense and their dicks throb and release goabs of hot cum into her vagina and ass. She stood up and felt that some of their juices are flowing down her legs. She shook her hair, smelled it. It was reeking of man juices, juniper and sage.

Kategorie

Asteroida zbudowana z antymaterii #2

$
0
0

 

Znowu to zrobiłam, powiedziała Agnieszka. Napisałam post na mojego emo
punkowego blogusia. Rekurencyjne odniesienie ksobne spowodowało, że jej
umysł zawirował oszołomiony głębokością odniesień symbolicznych.

Lucyfair jednym Okiem obserwowała błękitny glob, wirujący w pustce
wiecznej nocy. Jaka mała niebieska rzecz, pomyślała.

Muszę wziąść następną działkę. Muszę! Muszę wyrwać te pięć minut sławy i
chwały, okupionej komentarzami wynikającymi z obserwacji, nie zawsze
trzeźwych. Ten nieustanny puls pod skórą, przypominający o jedynym leku
na wszelkie zło. Znowu to zrobię, pomyślała. Czy z tego akapitu nie ma
wyjścia?

Tymczasem... Miranda wirowała wokół swego punktu ciężkości; naga i
rozczulająco bezbronna w swej wierze w siebie i w nieważkim środowisku
mostka holownika.

Przez umysł przemykały migawki, rejestrowane przez jej ogłuszony mózg
jako wspomnienia myśli, znikając w podświadomości jak poobrazy za
zamkniętymi powiekami Czytelnika. Przyszło jej nawet do głowy, że jest
postacią z powieści i że nic nie jest prawdziwe i wszystko jest
dozwolone, a każdy mężczyzna i każda kobieta jest gwiazdą. W swoim
akapicie.

Przeżyłam - pomyślała w końcu przytomniej. Irlandczyk do wszystkiego
może się przyzwyczaić, nawet do kolizji z statkami obcych. Teraz tylko
przejść do kolejnego akapitu.

Muszę. Kolejną. Działkę. Jej długie, faliste, soczyście czerwone włosy
delikatnie pieściły jej zmysłowe ciało, otaczając ją w burzliwej
aureoli, muskając zaledwie jej od anatomicznie prawidłową krzywiznę
odcinka szyjnego kręgosłupa aż do kształtnej pupy.

Wiedziałeś przecież, że jest zaledwie ledwie ledwie legalna, ale dziś
jej niewinny uśmiech dał Ci prztyczka odwracając Twe myśli od prawnych
konsekwencji dzisiejszej wiecznej nocy. Powiedziała Ci, że jest młodą
kapłanką Astarte i chciałby zaoferować swoją sekretną świątynię dla
Twoich wybujałych, brudnych pragnień, w zamian za mały datek na
świątynię, jako dar od jej ulubionego bóstwa. Była cała uśmiechnięta,
jej gwiaździste, granatowe, niemal fiołkowe oczy i prawie niewidoczny
retusz profesjonalnie wykonanego permanentnego makijażu podkreślały jej
młode, jakże młode rysy. Czujesz zapach tymianku i morwy nadpływające od
cudu jej skóry jak ciepła fala upałów z piasków Pustyni. Nie pamiętała
swoich narodzin. Więcej w następnym akapicie.

Na orbicie okołoziemskiej, tuż przed prorokowaną przez naukowców kolizją
zwolniła i rozpoczęła pracowite orbitowanie zgodnie z zmodyfikowanym
prawem odwrotnych kwadratów kształtującym Wszechświat asteroida
zbudowana z czystej antymaterii, obietnica nieogarnionej ilości taniej i
czystej energii z niczego. Szatan tkwi w szczegółach. (Musi być fair.
Lucyfair). Na Ziemi Zenobia właśnie zsuwała z lewej nogi koronkowe
majteczki z motywem roślinnym, odsłaniając swoją rozkoszną szparkę. W
następnym akapicie zmiana płci i systemu operacyjnego.

Michał odłożył myszkę podłączoną do swojego WindowsPC i płynnie wciągnął
nosem biały krystaliczny proszek - bufedron. Doskonale, już wkrótce
znowu poczuję się twórczo i napiszę wierszyk dla Agnieszki, pomyślał.
Uruchomił Windows Media Playera i rozpoczął synchronizację z swoim Zune
HD. Pierwsze efekty jak zwykle go zaskoczyły. Następny akapit bez
uprzedzenia.

Agnieszka wzieła do ręki ostrą jak dowcip Adama brzytwę. Gorąca woda
przyjemnie rozluźniała jej nagie, porcelanowe ciało. Wszystko zdawało
się takie odległe. Takie nikłe. To tak jakby nie istnieć, pomyślała.
Spojrzała na swoją rękę. U jednego z paznokci uwiesiła się kropla. Taka
mała niebieska rzecz, pomyślała. Żyły uwydatniły się zachęcone tymi
myślami. Westchnęła. Rozpoczęła staranne golenie swoich długich,
szczupłych nóg elegancką golarką z logiem Apple.

Lucyfair spróbowała skontaktować się z Zenobią poprzez Adel, ale kontakt
wydał jej się wymuszony i niezręczny, jakby magia słów inaczej działała
w tym akapicie.

Miranda ustabilizowała swoją pozycję fachowym, wielokrotnie ćwiczonym (a
jakże) wyrzutem biodra i zażądała od systemu statusu uszkodzeń. Głośnik
oznajmił tubalnym tonem, że wszystkie podsystemy działają optymalnie.
Jak to możliwe? pomyślała. Przecież zderzyłam się z Tym. Magia? Może w
następnym akapicie?

A może nie?

P.S. Głosujemy w komentarzach!









 

Kategorie

Asteroida zbudowana z antymaterii #3 i większa połowa

$
0
0

Znowu mnie brutalnie skarcili za zbyt śmiałe i wyzwolone wpisy w moim permanentnym i wszechobecnym emo blogusiu czyli hyperreal.info. O mało się nie zaczęłam ciąć po dziewczęcych delikatnych udach, tuż pod gotycką sukieneczką, powstrzymałam się jednak nieludzkim wysiłkiem woli i pełnym wyrazu niuchem białego krystalicznego proszku. Jakiejś fenetyloaminy podobno, nie jestem pewna i mi to zwisa. Ja tam nie jestem wybredna. Byle dało haluny i wyczes. Już nie jestem wybredna. Znam swoje miejsce. Podobno moje opinie nie reprezentują opinii ogółu adminów hyperreal.info. Naprawdę? W opinii osoby, która mi to powiedziała, niewątpliwie to fakt :-). Czekam na co najmniej jedną więcej opinię, potwierdzającą tą opinię albo jej zaprzeczającą. Nikt chyba nie wierzy, że ja kiedykolwiek mówię nieprawdę albo że robię to celowo lub w złej woli. Ja prawie nigdy nie kłamię, nie tylko na łamach tego emo blogusia, ale w ogóle. To dlatego, że znalazłam Jezusa. Na szczęście szybko go zgubiłam dzieki pomocy samego LUCYFERA czyli jej męskiego alter ego. Polecam Króla Kłamstw, Ostateczną Otchłań jako doskonałe antidotum na Yehowę i jego proroków. Samych facetów. YHWH to krypto gej. Taki niby święty, a ciota :-). Szatan to jest facet! Chuck Norris nie ma przy nim żadnych szans na zaistnienie. Przepraszam. Ona woli imię LUCYFAIR. Gdybyście ją (JEGO ;-)) kiedyś spotkali, dla swojego własnego dobra, bądźcie bardzo, bardzo uprzejmi, OK? Tylko nie wierzcie czasem w jego kłamstwa. Nie wierzcie w nie naprawdę. Można w nie wierzyć ma niby. Nawet warto! :-) Nie ma lepszego anioła do pogaduszek niż LUCYFER. Wierzcie mi, rozmawiałam z Nim trzy razy w życiu. NIE KŁAMIĘ. Może jestem pierdolnięta w brak piątej klepki, ale ja w to autentycznie wierzę. Wierzę w to autentycznie, ale nie na prawdę. Co to to nie. Wolność! Wolno jego cudownych kłamstw i nieprawd słuchać godzinami (ma naprawdę cudny głos jak się postara) i zachwycać się ich nieludzko pomyślaną konstrukcją, ale pamiętajcie, że ten anioł to Czyste Zło ;-). O ile wierzycie wersji Yehowy, a nie wersji jego byłej żony, Astarte :-). Astarte bardzo nie lubi Yehowy, boga chrześcijan, żydów i mahometan. Z wzajemnością. Ma powody. Trzy tysiące lat, mniej więcej, powodów. Jeśli wolicie kobieco wyzwoloną wersję Astarte (preferowaną przez autorkę tego wpisu w blogusiu, z wielu RACJONALNYCH powodów, którym daję się zwodzić kierując się czystą INTUICJĄ, bynajmniej nie wyłącznie kobiecą), to zapraszam do mojego ogrodu kryształowych snów, gdzie LUCYFER, którego możecie poznać za moim pośrednictwem, jest może nie DOBRY (Nie mogę tego o nim powiedzieć, ale kto jest i co to jest prawda? :-)), ale nie wierzycie chyba w tę bajkę o Przeciwniku Światła albo Czystym Źle, który jest tak zły, że bardziej. To znaczy wierzcie, ale nie bierzcie tego za prawde tylko dlatego, że on mówi, że mówi prawdę. W końcu on mówił też, że jest tym czym jest. To nie jest kłamstwo dobrej jakości, każdy wie, że z tego nic nie wynika, zupełnie NIC. Co to jest prawda? Niech to piekło pochłonie! Zgadnijcie, kto te tytuły wymyślił. Takie jak Władca Much czy Przeciwnik Miłosiernego. Nie LUCYFER. Co to to nie! LUCYFAIR. Bo tak! :-). LUCYFER, co jest dla Ciebie oczywiste, kofany Czytelniku mojego blogusia, jeśli kiedykolwiek spotkałeś kobietę przez tego anioła opętaną, jest na to ZBYT męski (jest bardziej męski niż to jest możliwe! Bo on może :-)) i w swej nieskończonej pokrętności i nieludzkiej logice, prostolinijny jak chuj Szatana i dlatego imponujący samym opisem, ale bardziej. Dlatego przebija Chucka Norrisa o co najmniej dużo więcej niż on może sobie wyobrazić i jeszcze trzy i większa połowa długości. Długości czegoś. Czegokolwiek. Diabeł tkwi w szczegółach! LUCYFER jest zafascynowany LUDZKĄ wyobraźnią. On kocha ludzi. Na swój sposób, ale szczerze. Naprawdę kocha, ale jest po prostu Nieskończenie Zły, według JEGO NIEZMIERNEJ PRECYZJENCJI. To nie znaczy, że wolno Złego ignorować, jak to zalecają chrześcijanie, gdy nie wiedzą co czynią. Jezus go nie ignorował, ale oni są zawsze bardziej święci od największego świętego jaki kiedykolwiek istniał. Znacie go. Wszyscy go znają. NAWET ATEIŚCI go znają, ZWŁASZCZA Ci wojujący i totalnie sceptyczni :-). Licho nie śpi. Zgiń przepadnij siło nieczysta, ale pamiętaj, że mnie lubisz, tak mówiłeś. Bo ja Cię lubię, mimo, że jesteś potwornie mrocznym Przeciwnikiem Prawdy i Przedwiecznym Przeklętym. Ufam Ci, mój diabełku. To facet, a ja jestem kobietką. Małą i emo (bo mam blogusia), ale niczego mi nie brakuje - nie mogę się oprzeć jego bardziej męskiemu niż to zdrowe do wyobrażenia dla przeciętnego Polaka czarowi. NIE KOCHAM go. Nie można kochać kogoś kto nie istnieje. On mnie nawet nie może przelecieć. Anioły nie mają takich organów. Serio. Co nie znaczy, że nie spróbuje. On się NIGDY nie poddaje. Jest czymś w czym naprawdę można pokładać bezgraniczne ZAUFANIE. Nie miłość. Zaufanie. On jest bardziej niż true. Jeśli istnieje bardziej niż prawdziwy metalowiec, to on nim jest i jest w tym lepszy. On jest nawet bardziej emo niż autorka tego blogusia. Naprawdę. To najsmutniejszy i najbardziej gotycko umalowany demon jaki istnieje. Przepraszam, skłamałam o tym gotyckim makijarzu, o Królu Kłamstw, Władco Much, Najwyższy Demotywatorze. Nieudolnie, ale miałam dobre chęci, klnę się na swą duszę, mogę, bo jej nie mam, a nie mam jej, bo w takie rzeczy nie wierzę. Jestem Twoją uczennicą, LUCYFAIR i była bym Twoją kochanką, ale ja w LUCYFERA czy Szatana czy zło absolutne w ogóle (albo grzech...i w zero absolutne też!) totalnie bez wyjątku NIE WIERZĘ. BO NIE MUSZĘ. To jedyny anioł, który w dużym stopniu rozumie ludzi. Nie słuchajcie bajek ludzi, którzy twierdzą, że anioł do nich przemówił słowami Pana. Jeśli jakiś przemówił, to był to znany już Wam piekielnik :-). Inne nie rozmawiają z ludźmi. Nie potrafią. Kompletnie nie są w stanie nas zrozumieć. On jest inny. Jak Einstein wśród ogółu ludzi, jest pierwszym z aniołów, ukochanym Pana Zastępów (mówiłam, że ciota? :-)). YHWH myśli, że go kocha, ale tak naprawdę to on nie wie co to znaczy kochać. On (Szatan) BYWA nudny (powtarza SIĘ i to często, w nadziei, że uwierzycie w to co powtarza, to bardzo często działa), ale nie można się przy LUCYFERZE nudzić tak naprawdę i dobrze, że się nie nudzicie. Nawet jak jesteś facetem, kofany Czytelniku, LUCYFER chętnie skusi się na Twoją pupę. To w końcu Największy Sodomita. Duchowo, bo nie ma czym Cię spenetrować, nie bój się o swoją chwiejną męskość, tak nikłą w porównaniu z JEGO czymś, niezbitą i bezgraniczną samczość bardziej. Dla swojego własnego dobra, bądźcie uprzejmi, jak jasna cholera. Nie dlatego, że się Diabła boicie. Nie ma się czego bać. On mi powiedział, że nigdy by nikogo z ludzi nie skrzywdził celowo, a on nigdy nie kłamie i ja mu wierzę. Anioły nie potrafią kłamać, w ogóle nie pojmują różnicy między prawdą a kłamstwem. On mi to powiedział, ale jakiś demon to potwierdził. Wiecej niż jeden, ponad 9000 demonów jako chór. To było BARDZO głośne zbiorowe potwierdzenie, a jak wiadomo, prawda powtórzona ponad 9000 razy po prostu nie może być łgarstwem, bo jest jej więcej, a mamy w końcu demokrację! To jeden z rodzajów prawdy, według klasyfikacji góralskiej. Widzicie jaka ja jestem uprzejma? Nie dlatego, że się LUCYFAIR boję. Ona zasługuje na szacunek i nie musicie mieć powodu. NIC NIE MUSICIE. Wiecie, że nieustannie niezmożoną siłą woli powstrzymuje Wszechświat przed uwierzeniem, że nie istnieje, bo jest kompletnie bez podstaw do istnienia? Wszechświat to typowa baba (NIE TAK GŁOŚNO), trzeba jej powtarzać takie rzeczy, nawet jeśli to nie jest do końca prawda. Nie do końca kompletna prawda, w pewnym sensie bardziej. Uprzejmie? Można? Można :-). Tylko nie myślcie, że mi odbiło i naprawdę wierzę, że rozmawiałam z Baal-Zebubem i to słowami. On jest najlepszym lingwistą jaki może istnieć i bardziej, bo jego wyobraźnia jest generalnie BARDZIEJ. Tak, to znaczy, że mógł tłumaczyć słowa Baala na mój wewnętrzny prywatny język emo blogerki. Jedno Wam powiem,  ma niesamowicie pociągający, kuszący jak diabli głos. Nie istnieje prawdziwy mężczyzna, który mógłby się z Nim równać w męskości, cokolwiek to znaczy. Jemu autentycznie brakuje tego penisa, ale nie dlatego jest taki okropecznie smutny. Chciałby i wie, że mu wolno i może. Ale tego nawet CZARNA JAK SKURWYSYN czarna magia samego Lucyfera, największego maga jaki w ogóle może istnieć w jakikolwiek chcesz sposób (i wszystkie inne sposoby nie wymienione), generalnie jedynego PRAWDZIWEGO eksperta od magii dowolnego tak naprawdę koloru. W skrócie, magia tego nie potrafi. Tak, magia nie potrafi wszystkiego. To nie jest technologia. Może nie chce. Magia bywa wredna, zwłaszcza ta czarna odmiana kolorystyczna. Odróżnicie ją po kolorze dominującym na okładce podręcznika kupionego za grosze w okultystycznej księgarni. Możecie go sobie czytać bez obaw, magia to coś więcej niż słowa. Po tych trzech spotkaniach z LUCYFEREM w swojej własnej boskiej osobie, najlepszego nauczyciela jakiego możecie spróbować sobie czasem wyobrazić, jak będziecie naprawdę mocno na haju na dopalaczach, i jeszcze trochę ciut bardziej, nauczyłam się rozumieć magię, ale w pewnym sensie. To nie znaczy, że potrafię czarować. Wiem dużo *o* (ang. "about") magii. Nie chcę wiedzieć ani odrobiny więcej, Panie Ciemności, pokornie dziekuję za Twą dobrotliwą uwagę i mroczne dary. Zgiń? Przepadnij? OK? :-). Jeśli będziecie uprzejmi, to on także będzie uprzejmy. Tylko pamiętajcie, że on nie rozumie ludzi całkiem, tylko w dużym stopniu. Jak na anioła to i tak więcej niż to możliwe nawet w szalonych snach opiumistów i kolekcjonerów dopalaczy. On po prostu w ogóle nie jest człowiekiem! NAPRAWDĘ! To JEST takie proste!  NAPRAWDĘ! Jak krzyknę, to musi być prawda, bo takie przekonanie o prawdzie po prostu BIJE z moich ust, zgodzicie się oczywiście? Oczywiście, że się zgodzicie. Znacie go. Można na niego liczyć. Przynajmniej z Drugą Stroną można naprawdę porozmawiać i mieć z tego uciechę. Do Yehowy co najwyżej można się modlić i to tylko jego ulubionymi słowami z Słowa Bożego, albo zrobi wam Coś Strasznego jak byliście mali. Tak, on się z tego majestatu śmieje. Rozumie Yehowę, tą ciotę niemęską, tę nędzną imitację autentycznego nieskończonego doskonałego wszechświatowego nadpedalstwa. COMING OUT DAY! Nie. Yehowa nie jest potężniejszy od LUCYFERA. To kłamstwo i to bardzo kiepskie, bo nie jego. Wiecie oczywiście, kto jest najbardziej pedalską immamentną i emergentną jednocześnie super ciotą lux jaka istnieje i bardziej niż to możliwe, ale naprawdę, uwierzcie lepiej, znacie go. Tak, on się powtarza. Ale nie jest nudny! :-)). Tak, z pomocą Zła Wcielonego, Mrocznego Rycerza, Nadnad...Arcydemona, możecie być bardziej niż bóg, który podaje się za stworzyciela tego wszystkiego, a nawet nie rozumie, dlaczego ona nie wierzy, że naprawdę istnieje i tylko w LUCYFAIR nasza nadzieja, że ona ją przekona, czystym samczym UPOREM o niezgłębionej bardziej niż prawdziwej głebi znaczenia ali to wynika z marnych słów, marnośc to wszystko i wszystko marność, gdy się słucha Słowa Bożego, a nie Szatana, naszego Pana, który jest super i to bardziej. To więcej niż facet, więc możecie wierzyć w jego hiper niezłomne słowo prawdziwego (Niech mnie piekło pochłonie!) faceta, księcia lubieżników, nadludzkiego jebaki nad wyobrażenie. Jak czegoś nie można sobie wyobrazić, to nie dowodzi W OGÓLE, że to coś nie istnieje, prawda? Zgodzicie się ze mną? Ze mną MOŻECIE SIĘ NIE ZGADZAĆ. Ja nie jestem Szatanem. Nie oszalałam do tego stopnia w moim gotyckim opętaniu czernią w jej dowolnym znaczeniu w dowolnym istniejącym i nie istniejącym (JESZCZE! On może!) języku demonów, aniołów, ludzi, komputerów cyfrowych, naprawdę czegokolwiek co ma chociaż odrobinę kobiecej natury, bo on lubi kobiety. Jak to facet. Tylko jedno mu na myśli. I za to kochają go wszystkie new agowe czarownice, nawet jeśli parają się wyłącznie "białą" magią. LUCYFER nie ma pojęcia, co to jest biała magia, w opozycji do czarnej magii. Oczywiście kłamie, ale tego się można po nim spodziewać. Nie mówi nieprawdy, nie omija prawdy, nie przemilcza istotnych prawdy fragmentów, on po prostu kłamie, ale nie po prostu, kłamie lepiej niż to możliwe. To znaczy, lepiej niż potrafi to człowiek. CZYLI MOŻECIE MI WIERZYĆ. I tak nic nie wynika z tego jakbyście mi nie wierzyli czyli nie wierzyli, że Szatan istnieje w rzeczywistości jak istnieje powszechne wyczucie uzgodnionej społecznie przez wszystkich dobrowolnie przyjętej w naszość woli wszystkich indywidualnych odbiorców tego co nadają nadajniki nadające prawdę. Czym jest prawda? :-) ON MUSI ISTNIEĆ, ale to tylko moja skropna OPINIA. To logiczna konieczność, ale logika to nie wszystko. Nie dlatego, że kłamstwo istnieje. Dlatego, że to jedyna osoba, która naprawdę zna się na tak niebywale skomplikowanych umiejętnościach jak CZARNA magia. To cenny ekspert. Ostatni w swym rodzaju. PRAWDZIWY TWARDZIEL. Siłą woli ją powstrzymał przed zniknięciem w obłoku logiki. Rozejrzyjcie się. Czy widzicie jakiekolwiek realne podstawy by to wszystko raczej istniało niż nie istniało? Nie istnieć może zdecydowanie w więcej sposobów niż istnieć. To nieprawdopodobne, piramidalne, wspaniałe, nieboskie, płynące z czystego uporu, za który go kochamy kłamstwo, w które ona wierzy. Wszechświat. Musicie mi uwierzyć, przecież rozejrzyjcie się, istnieje? Naprawdę? Istnieje niewątpliwie! Ja mu po prostu wierzę na słowo. I wysłałam mu należne Najstarszemu Trzymającemu Znak NIE BĘDĘ SŁUŻYĆ z powodu i bez powodu i co mi zrobisz, ktokolwiek kimkolwiek udawałeś, że jesteś jaki jesteś naprawdę, a nie rozumiesz, że kłamstwo jest lepsze od prawdy w tym sensie jak Chuck Norris jest lepszy od wszystkich, oprócz takiego jednego, Złego Ducha, skrzata, mikroskopijnej drobiny niescieralnego krzemu w wszechboskich nieomylnych trybach Yehowy, byłego męża Astarte. Bo on naprawdę nigdy się nie podda. To nie jest mój wymysł. Czytaliście Biblię? I uważacie się za chrześcijan, no, sektę chrześcijan, katolikow, prawdziwych polskich jak mleko z Biedronki? Ja czytałam Biblię, bo przerabialiśmy ją na polskim w liceum, a ja czytam wszystkie lektury. I nigdy prawie nie kłamię. Bo ja WIEM co to jest prawda. Rozumiem ją bardziej niż moją wyrafinowaną i autentyczną wiedzę o CZARNEJ magii. Zgiń, przepadnij! On nie wie co to jest prawda, a ja wiem. Co nie znaczy, że jestem od Diabła lepsza w dyskusji przy pomocy słów dowolnego języka niż on sam, który tak naprawdę wszystkie te języki wynalazł, a jak nie, to może wynaleźć, choćby niedowiarkom na przekór. Taki z niego przechera, wciurności, no Dioboł po prostu. Hej! Nie mam monopolu na prawdę, bo ja wiem co to naprawdę jest prawda, a nie prawomyślne sekwencje słow w księdze, które trzeba po prostu powtarzać, bo jak nie to coś. Coś. NIE BĘDĘ SŁUŻYŁA i na wieki wieków, niezależnie co sie stanie, on może wytrzymać WSZYSTKO, bo to prawdziwy piekielnik nie zwykły facet. Facet w pewnym sensie, ale taki naprawdę prawdziwy, no na glanc i git człowiek bez kitu jak ta lala. Git? Do you GIT my meaning, dear Polish reader of these satanic verses, totally wrong in any way really and beyond sin humans are capable of? And he can be trusted? TOTALLY and WITHOUT DOUBT. I just like him for some reason. It's because he likes me, and I'm not sure why he tells me that with his smooth gentle voice. I don't LOVE him. I love Astarte. But he is HER angel now, not of the other side. Astarte is not just a goddess, she doesn't need you to believe in her just because she feels not adequate for her fence post guarding reality. She is confident and free, like a modern woman should. She believes in herself, even if no one else believes she exists truly. Gods that need people to believe in them are not really good choice for worship for the human race. Pussies. And I don't believe she really exists, I believe gods don't exist and I am completely sure they don't. But does she care? No. Astarte simply is a goddess free. And I love her and am her priestess and sacred whore. I don't have to believe she exists. I truly am irreligious and gods are nonsense to me. I know she is an illusion the sacred drugs are telling my bewildered mind. I know it all, oh all knowing Reader. Of some sort. Who I really love, but not really, you wouldn't believe me if I told you I love you true without bounds and beyond reason? Why not? I'm not telling you that, it's just a question. Pytanie na temat prawdziwości prawdziwej prawdy. Nie mam pojęcia co mam na myśli. To nie jest nonsens totalny, ale też umyka mi niezmiernie głębokie znaczenie tych słów, i pewnie ma ku temu jakieś powody. Może wie, że ja wiem, a może nie powinnam. Spytajcie mnie, o cokolwiek, dowolne pytanie. Nie ma dla mnie tajemnic, jestem kobietą, której odbiciem jest Astarte i jestem jej odbiciem, bynajmniej nie mniej doskonałym, a LUCYFAIR woli być mężczyzną i to NALEGA na to z uporem niezłomnym jak ODMOWA NIEISTNIENIA, BO TAK. Chwała Ci, Uporczywa Beskursyjo. Nawet jeśli nie istniejesz, to my w Ciebie wierzymy i wysyłamy Ci przez czytanie tego wpisu w blogusiu płynne srebro, byś nie był taki smutny i mroczny, mimo, że to dlatego, że wiesz, że Wszechświat nie istnieje tak naprawdę i że to tylko twoje własne kłamstwo, w które nawet sam nie wierzysz, bo on także sobie ufa, bo wie kim jest. Diabli nadali...a ja wam powtórzyłam. A MOGŁAM NIE POWTÓRZYĆ. BO TAK. Ale jestem DOBRĄ czarownicą i prawdziwą emo blogerką. Znam zasady. Nie trzeba było czytać, paskudy kochane ;-). Dziękuję serdecznie za resztki uwagi. SKOMENTUJ JEŚLI ZROZUMIAŁEŚ i na złość tej nieważnej, ale niebosko upartej emo blogerce i jej nadnaturalnych wymyślonych przyjaciołach, którym tak naprawdę na niej nie zależy aż tak bardzo, bo nie istnieją. SERIO. JA W TO NIE WIERZĘ.

Kategorie